Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Wybuchające pantofelki

· · 4 min
Wybuchające pantofelki

Aleksandra Snuzik ma 17 lat, jest uczennicą liceum i ma na swoim koncie poważne badania realizowane we współpracy ze środowiskiem akademickim. Niedawno wróciła z Ghany, gdzie prowadziła badania nad niebezpieczną odmianą malarii i jest bliska znalezienia skutecznego leku na tę śmiertelną chorobę dzięki związkom wyizolowanym z polskiej odmiany cebuli.

W szkole podstawowej Ola nie interesowała się ani badaniami naukowymi, ani tym bardziej cebulą. Trenowała zapasy i jej zainteresowania oscylowały wokół sportu. Dopiero w pierwszej klasie gimnazjum, gdy wyjechała do Wielkiej Brytanii na obóz naukowy, zainteresowała się poważnie badaniami. Na tym obozie któryś z jej rówieśników niewybrednie żartował, że Polacy jedzą dużo cebuli, co było według niego okropne. Bardzo się wtedy zdenerwowała i wykrzyczała, że któregoś dnia zrobi z tej cebuli coś wielkiego. I tak, trochę na przekór tym złośliwościom, postanowiła poprowadzić badania nad cebulą.

Jednak od decyzji po wpływem wzburzenia do realnych działań droga jest daleka. Na szczęście Ola otrzymała wsparcie od swojej nauczycielki biologii w Niepublicznym Gimnazjum w Mielcu, która widząc talent dziewczyny, namówiła ją do wzięcia udziału w konkursach przedmiotowych z biologii i chemii. Dzięki temu w drugiej klasie gimnazjum została laureatką wojewódzkiego konkursu z biologii, a w trzeciej nie tylko z biologii, ale też z języka polskiego i historii. Nauczyciele doceniali jej dokonania i dali mnóstwo swobody, pozwalając zaliczać przedmioty indywidualnie bez chodzenia codziennie na lekcje. Dużo wówczas czytała i w pewnym momencie natknęła się na publikację o leczniczych właściwościach cebuli. Zaczęła szukać informacji na ten temat i w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego znalazła wreszcie książkę na temat oddziaływania cebuli na pierwotniaki. Niestety, książka była napisana w języku rosyjskim i pochodziła z 1920 roku. To jednak Oli nie zraziło. Zaczęła uczyć się podstaw języka rosyjskiego i po kilku miesiącach opanowała ten język na tyle, aby zrozumieć, co w tej książce było napisane. Niestety, nie było tego zbyt wiele, ale autor stwierdzał, że cebula zabija pierwotniaki, bakterie, wirusy, oraz opisał, jak okładać cebulą rany ropiejące po postrzałach, żeby wyleczyć zakażenie.

Prace badawcze

Książka sprzed 100 lat przywróciła Oli chęć udowodnienia, że z polskiej cebuli nie można żartować. Postanowiła przekuć swoje postanowienie w czyn. Była wówczas uczennicą V Liceum Ogólnokształcącego im. A. Witkowskiego w Krakowie, gdzie dzięki wsparciu nauczycieli uczestniczyła w kolejnych konkursach naukowych i wygrała olimpiadę biologiczną w województwie małopolskim. Właśnie wtedy, kiedy przygotowywała się do olimpiady biologicznej, zaczęła prowadzić swoje pierwsze badania. Za pieniądze ze stypendium kupiła prosty mikroskop, samodzielnie wyhodowała pantofelki i była gotowa, by przeprowadzić pierwszy eksperyment badawczy. Dodała do pantofelków sok z cebuli, a te zaczęły poruszać się do tyłu zamiast do przodu i po chwili zupełnie niespodziewanie wybuchły!

Wynik eksperymentu utwierdził dziewczynę w przekonaniu, że wybrała właściwą drogę. Teraz chciała za wszelką cenę wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje, prowadziła więc dalsze prace, czytała mnóstwo publikacji naukowych i szybko doszła do wniosku, że do kontynuacji badań potrzebuje lepszego sprzętu, na który ją nie stać. Gdy okazało się, że była pierwszą osobą, która opisała proces, gdzie wyekstrahowany z cebuli związek blokuje kilka bardzo ważnych białek, zaczęła rozsyłać wyniki do różnych uniwersytetów i ośrodków naukowych. Wysłała około 50 e‑maili, na które przyszło kilka odpowiedzi. Niestety, w większości prześmiewcze, stwierdzające, że to, co robi, jest trywialne i gdzie się pcha do świata nauki z cebulą!

Takie reakcje mogły zniechęcić Olę do kontaktu ze środowiskiem naukowym. Na szczęście nie poddała się. W końcu otrzymała odpowiedź z Instytutu Systematyki Ewolucji Zwierząt Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Trafiła tam na świetnych ludzi, którzy udostępnili jej sprzęt badawczy i przekazali klony pantofelków jednakowych genetycznie oraz odczynniki, które pomogły opisać mechanizm oddziaływania ekstraktu z cebuli na pierwotniaki. Badania prowadzone przy współpracy z krakowskim PAN oraz Instytutem Nauk o Środowisku Uniwersytetu Jagiellońskiego pozwoliły Oli, jako pierwszej osobie na świecie, opisać mechanizm porażenia pantofelka ogoniastego (rozpad układu srebrochłonnego), przez co została zarekomendowana przez PAN do European Union Contest for Young Scientists, gdzie wygrała nagrodę specjalną.

Postępy osiągnięte dzięki pomocy krakowskich naukowców skłoniły dziewczynę do rozszerzenia badań na inne pierwotniaki i pasożyty. Napisała do kilkunastu parazytologów, czyli naukowców, którzy zajmują się pasożytami. I tu znów powtórzyła się sytuacja – albo została zignorowana, albo wyśmiana. Ale cierpliwość i determinacja kolejny raz pomogły. Po pewnym czasie odezwała się prof. Maria Doligalska z Zakładu Parazytologii Uniwersytetu Warszawskiego, która po godzinnej rozmowie postanowiła nie tylko udostępnić dziewczynie profesjonalne laboratorium, ale też zapewnić pomoc doktorantów w badaniach. Ola przeprowadziła się do Warszawy i na UW odbyła dwuletni staż badawczo‑rozwojowy. Równocześnie została uczennicą i stypendystką Akademeia High School, realizując program matury brytyjskiej. Wyniki badań były coraz bardziej obiecujące, okazało się między innymi, że cebula może być remedium na nieuleczalną włośnicę. Ola w swoich badaniach wykazała, że związek, który syntetyzuje, unieczynnia dwa kluczowe dla infekowania człowieka związki – proteazę cysteinową oraz koenzym A.

Aplikacja takiego związku powoduje, że mięso zarażone włośnicą zostanie strawione łącznie z larwami. Związek jest obecnie przygotowywany do procesu patentowania.

Świat stanął otworem

Potem już wszystko potoczyło się szybciej. Podczas pobytu w Londynie na International Youth Science Forum, w którym brało udział ponad 465 uczestników z 67 krajów, wygłosiła prelekcję, podczas której mogła pochwalić się wynikami swoich prac. Dostała się na szkolenie w laboratorium Jenner Institute of Oxford University i tam spotkała profesora, który pracował nad opracowaniem szczepionki na malarię. Brytyjski naukowiec zaproponował dziewczynie, żeby zbadała przydatność związków wyizolowanych z cebuli na pierwotniaku zwanym zarodziec sierpowaty (Plasmodium falciparum), który wywołuje najostrzejszą z odmian malarii. Chciał jednak, żeby prowadziła badania nie w Polsce, ale w Ghanie. I tam też udało się jej udowodnić, że cebula upośledza pasożyty tej tropikalnej choroby. Badania wykazały, że wyekstrahowany związek nie pozwala wnikać pasożytom do erytrocytów, cykl życiowy czynnika wywołującego malarię zostaje przerwany, co daje szansę na bardzo szybkie i tanie leczenie.

W Ghanie Ola pracowała jako wolontariusz w szpitalu na oddziale pediatrycznym oraz w obozie dla chorych na trąd. Postanowiła wówczas, że zostanie lekarzem specjalizującym się w transplantologii i medycynie regeneracyjnej, czyli zajmie się hodowaniem organów z komórek macierzystych, gdyż uważa, że właśnie to, a nie leki i szczepionki, jest przyszłością medycyny.

Na razie jednak Olę czeka matura i wybór uczelni. Planuje studia za granicą, bo tylko tam uzyska dostęp do najlepszej wiedzy, sprzętu i dotacji, które pozwolą na prowadzenie naprawdę zaawansowanych badań. Marzy o najbardziej prestiżowych uczelniach. Najbardziej jej odpowiada Harvard University lub Johns Hopkins University. Jednak w przyszłości chce wrócić do Polski i otworzyć tu klinikę i prowadzić badania. 

PRZECZYTAJ TAKŻE: Bariery w procesie komercjalizacyjnym »

Przegrzany grafen 

Lidia Zakrzewska PL

Mamy i świetnych naukowców, i nie brakuje nam młodych talentów. Brakuje za to czegoś, co powinno się znaleźć pomiędzy badaniami a ich komercjalizacją.