Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Służewiec, nie „Mordor”

· · 2 min
Służewiec, nie „Mordor”

Ta część Warszawy od jakiegoś już czasu nie pustoszeje po godzinie 18, kiedy większość firm kończy pracę. Dzięki inwestycjom miasta oraz prywatnych przedsiębiorstw poprawiła się komunikacja, a monokulturowa dotychczas dzielnica zyskuje na różnorodności. Służewiec nie jest już tylko zagłębiem biurowym stolicy, na naszych oczach staje się częścią tętniącego życiem miasta.

W świadomości wielu warszawiaków dawny przemysłowy Służewiec to „Mordor”, w którym pracuje 100 tysięcy osób, a mieszka tylko pięć. Nic dziwnego, że ta część stolicy przez lata była kojarzona przede wszystkim z komunikacyjnym koszmarem, jaki każdego ranka i popołudnia rozgrywał się na drogach dojazdowych. Okolice ulic Wołoskiej i Domaniewskiej były więc wyłącznie „biurem Warszawy”. Dziś ten smutny obraz Służewca bardzo szybko się zmienia, m.in. za sprawą coraz liczniejszych inwestycji mieszkaniowych. Jeszcze w tym roku liczba mieszkań w sąsiedztwie służewieckich biurowców wyniesie około 20 tysięcy. Wraz z mieszkaniami w okolicy pojawia się przestrzeń dla innego rodzaju usług. Dziś już można bez większego problemu znaleźć na Służewcu dobrą restaurację, zrobić zakupy czy iść na siłownię, co jeszcze kilka lat temu graniczyło z cudem.

Można odnieść wrażenie, że paradoksalnie w związku z długoletnimi zaniedbaniami dzielnica przeskoczyła pewien etap rozwoju. Dziś na Służewcu pojawiają się interesujące rozwiązania, takie jak coliving, czyli mieszkaniowy odpowiednik przestrzeni coworkingowej. Są to budynki z mieszkaniami przeznaczonymi na wynajem, z których takie pomieszczenia jak kuchnia czy pralnia przeniesiono do części wspólnych. Sprzyja to zacieśnianiu więzi sąsiedzkich i tworzeniu prawdziwej społeczności.

Projekty mieszkaniowe na dużą skalę dopiero zaczynają powstawać w okolicy, są planowane zgodnie z nowoczesnymi koncepcjami urbanistycznymi. Widać w nich m.in. silny wpływ duńskiego architekta Jana Gehla, który spopularyzował myślenie o mieście jako przestrzeni dla mieszkańców, a nie samochodów. Dlatego w pobliżu wielu inwestycji nie tworzy się wcale parkingów, ale za to można wynająć rowery miejskie lub współużytkowane samochody elektryczne. Przyczynia się to do tworzenia pozytywnego i przyjaznego wizerunku Służewca. Oczywiście ogromną rolę w zmianie jego postrzegania odgrywają inwestycje komunikacyjne. Zarówno te już zakończone, jak na przykład przebudowa ul. Wołoskiej, jak również te dopiero planowane, w rodzaju doprowadzenia linii tramwajowej do stacji metra Wilanowska. Powoli na Służewcu rodzi się również tożsamość dzielnicy, którą budują głównie pozbawieni kompleksów mieszkańcy. Dla nich mieszkanie w „Mordorze” nie jest bynajmniej synonimem porażki życiowej, a świadomym i korzystnym wyborem.

W najbliższych latach wyzwaniem dla Służewca będzie walka z krzywdzącymi stereotypami i adaptacja przestrzeni, głównie biurowych, które lata świetności dawno mają za sobą. Może to jednak być dodatkowy impuls do tego, by przystosować je zgodnie z najnowszymi trendami i dopasować pod coraz bardziej świadome oczekiwania najemców. Poza tym w tej dzielnicy wciąż obowiązują niższe czynsze niż w innych częściach miasta. Dlatego należy się spodziewać, że wielu najemców weźmie ją pod uwagę w swoich planach przeprowadzki.

Patrząc na obecny kierunek rozwoju Służewca, można śmiało stwierdzić, że to dopiero początek pozytywnych zmian w tej części stolicy.