Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Czy regionalizacja zastąpi globalizację?

Powiększ tekst
Udostępnij
Pobierz pdf
Czy regionalizacja zastąpi globalizację?

Handel międzynarodowy jest kluczowym źródłem dobrobytu gospodarczego, dlatego coraz częstsze dyskusje na temat skracania łańcuchów dostaw wywołują wśród ekonomistów i liderów biznesu pewien niepokój. Ale czy w XXI wieku regionalizacja ma w ogóle szansę zastąpić globalizację?

Kiedy w pierwszych miesiącach 2020 roku po świecie zaczęła rozlewać się pandemia COVID‑19, w konsumentach obudził się lęk, że niezbędne dla nich towary w wyniku lockdownu nie dotrą na półki sklepów. Według danych GUS, w marcu 2020 roku sprzedaż żywności w Polsce wzrosła o 11% w ciągu miesiąca. Jednak obawy o niedobory kluczowych produktów się nie spełniły. Choć faktycznie, zachorowania na COVID‑19 i zwiększone restrykcje utrudniały handel międzynarodowy, ani na chwilę go nie przerwały. Rozpoczęły natomiast dyskusję na temat zagrożeń dla międzynarodowej wymiany towarowej, którą dodatkowo rozgrzała blokada Kanału Sueskiego w marcu 2021 roku. Przez tydzień 400‑metrowy kontenerowiec „Ever Given” stał na mieliźnie, uniemożliwiając transport 450 innym statkom. Splot tych zdarzeń, w połączeniu z faktem, że w czasie pandemii wiele państw zaostrzyło politykę protekcjonizmu gospodarczego, zdaniem części ekspertów miał zatrzymać, a nawet odwrócić, procesy globalizacyjne. Takie pogłoski zaczęły niepokoić świat biznesu, bo ich potwierdzenie oznaczałoby dla niego duże zmiany. W grudniu 2020 roku na łamach „Financial Timesa” Martin Wolf (główny komentator ekonomiczny magazynu) próbował przewidzieć postpandemiczne trendy, pisząc: „Wymiana międzynarodowa nie umrze. Stanie się bardziej regionalna i wirtualna”.

Regionalizację widać wszędzie, tylko nie w danych

Między innymi to właśnie słowa Martina Wolfa zainspirowały naukowców z Uniwersytetu St. Gallen (Stefana Leege i Piotra Lukaszuka), którzy w artykule Will regionalization replace globalization?, opublikowanym w 2021 roku na łamach „HSG Focus”, przedstawili autorską metodę weryfikowania poziomu regionalizacji. Ich zdaniem oceniać można go na podstawie trzech wskaźników: wielkości handlu między państwami z różnych kontynentów, wielkości handlu między państwami niemającymi wspólnej granicy oraz średniej odległości geograficznej między państwami pozostającymi w relacjach handlowych (ważonej wartością wymiany towarowej). Jeśli te wskaźniki w kolejnych badanych okresach maleją, można mówić o postępowaniu procesu regionalizacji.

By zbadać, jak na przestrzeni lat kształtowały się trendy w handlu międzynarodowym, sięgnięto po dane od 1825 roku. Na podstawie ich analizy oszacowano, że 20% światowego handlu odbywało się pomiędzy sąsiadującymi ze sobą krajami, około 60% – między krajami leżącymi na tym samym kontynencie, a średnia odległość, jaką pokonywały towary, wynosiła około 5000 km. Przyglądając się danym w kolejnych dekadach, naukowcy zauważyli, że do 2021 roku wartości te zmieniły się nieznacznie. Średnia odległość dzieląca partnerów handlowych wynosiła, poza okresowymi zakłóceniami w 2020 roku, około 4800 km.

Analizę powtórzono, badając przepływy towarów, którymi dane państwa nigdy wcześniej ze sobą nie handlowały. W ich przypadku średni dystans ważony wartością handlu w ciągu ostatnich pięciu lat stale się zmniejsza. Natomiast udział nowych kontaktów handlowych między krajami ze sobą sąsiadującymi wzrósł w ciągu ostatnich 10 lat o blisko 10%. Być może coraz częstsze relacje handlowe krajów ze sobą sąsiadujących oraz spadek średniej długości łańcuchów dostaw w 2020 roku to pierwsze oznaki systematycznej zmiany, nie wystarczą one jednak, by móc z pełnym przekonaniem stwierdzić, że świat się regionalizuje.

Globalizacja to coś więcej niż handel

Podobne wnioski płyną z raportu DHL Global Connectedness Index 2021, który bada globalizację nie tylko w ujęciu handlowym, ale szerszym, uwzględniającym przepływy kapitału, informacji i migrację ludności. Wykorzystujący te parametry Global Connectedness Index potwierdza tezę naukowców z St. Gallen – po wybuchu pandemii COVID‑19 globalizacja faktycznie zwolniła, ale bardzo szybko wróciła na stare tory. Już w 2021 roku wolumeny międzynarodowych przepływów finansowych były większe niż przed pandemią. Natomiast początkowo dynamiczny wzrost międzynarodowego przepływu informacji szybko zwolnił. I choć faktycznie, pewien trend rozwoju handlu regionalnego istnieje, to wciąż za wcześnie, by móc mówić, że era globalizacji się zakończyła.

Czy wojna w Ukrainie pogłębi regionalizację?

Pandemia COVID‑19 i wojna w Ukrainie przypomniały nam, że łańcuchy dostaw nie są nierozerwalne. W ostatnich dziesięcioleciach ten aspekt bezpieczeństwa w handlu był nieco zaniedbywany. Jednak od czasu kryzysu finansowego z 2008 roku i w związku z rosnącym protekcjonizmem, pandemią, a teraz również wojną w Ukrainie, coraz bardziej zdajemy sobie sprawę, że globalna wymiana towarów wymaga wielostronnej współpracy i zaufania. W przyszłości będziemy prawdopodobnie obserwować działanie dwóch sił: z jednej strony zyski z handlu międzynarodowego są tak duże, że w dalszym ciągu stanowią zachętę do jego rozwoju, z drugiej zaś bariery polityczne, jak np. embargo na pewne towary, będą go osłabiać. Dlatego też, mimo wielu politycznych i społecznych zmian, które zaszły na świecie w ostatnich latach, póki co nie należy spodziewać się deglobalizacji.

Stefan Legge

ekonomista, wykładowca na Uniwersytecie St.Gallen (HSG) w Szwajcarii specjalizujący się w handlu międzynarodowym i makroekonomii

Maria Korcz

Redaktorka "ICAN Management Review" oraz "MIT Sloan Management Review Polska"

Polecane artykuły