Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Sztuka inwestowania w sztukę

· · 4 min
Sztuka inwestowania w sztukę

Inwestowanie w dzieła sztuki i inne przedmioty kolekcjonerskie staje się coraz bardziej popularne, i to nie tylko wśród najzamożniejszych. Może być bardzo zyskowną formą lokaty kapitału, często przynoszącą większy profit niż klasyczne inwestycje.

Idei samego inwestowania nie trzeba uzasadniać. Chęć pomnożenia kapitału lub jego zabezpieczenia jest najzupełniej naturalną motywacją. Zbyt często jednak wartość inwestycji i korzyści z niej płynące postrzegane są wyłącznie w kategoriach finansowych. Tymczasem w przypadku tzw. inwestycji emocjonalnych, a więc w dzieła sztuki, wina, stare samochody i inne rzadkie przedmioty, z których można zbudować kolekcję, inwestowany jest nie tylko kapitał, ale także czas i zaangażowanie. Korzyści z takich inwestycji często okazują się większe, a zawsze nieporównywalnie bardziej różnorodne niż w przypadku klasycznych lokat.

Do podjęcia inwestycji emocjonalnej potrzebne są nie tylko pieniądze i chęci. Każdy inwestor musi przejść wielostopniową edukację, zanim osiągnie wyższy stopień świadomości inwestycyjnej i wiedzy o rynku. Wiele wskazuje na to, że wspomniana nauka była w ostatnich latach, naznaczonych przez kryzys finansowy, nauką na błędach.

Od kilku lat kolejne raporty na temat portfeli najbogatszych inwestorów na świecie wskazują na coraz większy udział szeroko pojętych inwestycji alternatywnych. Pięć lat temu co dwudziesty dolar z portfela osoby bogatej był inwestowany alternatywnie. Do 2014 roku odsetek ten niemalże potroił się i wniósł 13,5%. Inwestycje w akcje pozostały na niezmienionym poziomie, jednak w gotówce oraz w nieruchomościach najbogatsi trzymają coraz mniejszą część kapitału.

Nowy obraz sukcesu

Spośród szerokiej gamy dostępnych inwestycji alternatywnych najciekawszą grupę pod wieloma względami stanowią inwestycje emocjonalne. Choć nie jest prawdą, że bez nich świat inwestowania pozbawiony byłby emocji, z pewnością inwestycje te budzą emocje w stopniu najwyższym.

Niedawno eksperci z Capgemini i RBC Wealth Management uznali chęć inwestowania na tych nowych obszarach za przejaw całkowicie nowego sposobu postrzegania sukcesu. Wzrost czy też zabezpieczenie kapitału przestały być jedynymi powodami dokonania takiego, a nie innego wyboru przedmiotu inwestycji. Na znaczeniu zyskały głębsze cele czy też poczucie misji. Pamiętać trzeba przy tym, że jedną z przyczyn takiego przewartościowania może być kryzys finansowy.

Inwestycja w sztukę czy przedmioty kolekcjonerskie to sposób na ucieczkę od niepewności dzisiejszego świata. Bez względu na fazę cyklu koniunkturalnego i decyzje instytucji finansowych okazuje się skuteczna.

Emocjonalno‑filantropijne nastawienie jest jednocześnie potężnym nośnikiem prestiżu. Posiadanie przedmiotów kolekcjonerskich uznawane jest powszechnie za symbol sukcesu, i to w znacznie większym stopniu niż dobra luksusowe takie jak nieruchomości czy drogie samochody.

Przejście od demonstrowania statusu materialnego do realizacji pasji słusznie postrzegane jest jako wejście na nowy, wyższy poziom. Z jednej strony jest wyłączeniem się poza „wyścig gadżetowych zbrojeń”, a więc wersję wyścigu szczurów w świecie bogactwa. Z drugiej strony nowy status przynosi powszechnie cenione niezależność i indywidualizm. Również aspekty takie jak zwolnienie tempa życia i rozwój osobowy zaczynają być kojarzone z sukcesem.

Inwestowanie budzi emocje

Goethe twierdził wręcz, że „szczęśliwy, kto jest kolekcjonerem”. Z perspektywy drugiej dekady XXI wieku śmiało można powiedzieć, że grono szczęśliwców rośnie, tak samo jak liczba kategorii przedmiotów, które są kolekcjonowane. Zbierane jest już prawie wszystko. Znane, podziwiane i wartościowe kolekcje mogą zawierać nie tylko wspaniałe dzieła sztuki, ale również dość zaskakujące przedmioty, jak: długopisy, młynki do kawy i zabawki.

Błędem jest przypuszczać, że można kolekcjonować tylko to, co stare. Owszem, wartość kolekcji rośnie z czasem, ale dzieje się to nieraz nadspodziewanie szybko. Któż bowiem przypuszczał, że pierwsze wydanie Harry’ego Pottera będzie upragnionym trofeum kolekcjonerskim, dostępnym na rynku w cenie... 150 tysięcy funtów. Podobnym inwestycyjnym diamentem mogą okazać się prace młodego malarza, autograf, komiks, a nawet stary komputer. Niektórzy doradzają, by inwestować w przedmioty codziennego użytku i przechowywanie ich w opakowaniu przez 10–15 lat.

Jedną z klasyfikacji, która pomaga objąć różnorodność przedmiotów kolekcjonerskich, jest ta zaproponowana w cytowanym już raporcie o światowym bogactwie. Obok kategorii „Inne przedmioty kolekcjonerskie” znajdują się tam: sztuka, inwestycje w sport, przedmioty luksusowe, a także biżuterię i kamienie szlachetne. Powiedzmy od razu, że analogicznych kategorii może być wiele więcej: rzadkie książki, numizmatyka, filatelistyka, medale i odznaczenia czy trunki kolekcjonerskie.

Dużą i ważną grupę obiektów kolekcjonerskich stanowią pamiątki dotyczące świata filmu, muzyki, rodziny królewskiej, sportu, a także lotnictwa i lotów kosmicznych. To tylko najważniejsze dziedziny, wokół których powstały znaczące rynki, infrastruktura i które posiadają własny indeks rynkowy.

Warto inwestować w sztukę

  • sztuka stanowi zabezpieczenie przed inflacją i dewaluacją

  • nie jest wymagana minimalna inwestycja – próg kwotowy  

  • inwestycje w sztukę są korzystne na gruncie podatkowym, w okresie powyżej 6 miesięcy w przypadku sprzedaży nie ma obowiązku opłaty podatku od zysku kapitałowego  

  • ryzyko zmniejsza się ze względu na niską korelację z innymi aktywami finansowymi  

  • istnieje możliwość osiągania dodatkowych zysków (dywidendy) poprzez wypożyczanie prac na wystawy, spotkania specjalistów i inne  

  • dzieła sztuki nie są związane z rynkiem geograficznym i nie podlegają ograniczeniom pod względem przemieszczania  

  • dzieła sztuki podlegają ubezpieczeniu katastroficznemu

Dzieła sztuki jako inwestycja

Dobra wiadomość jest taka, że zyskując emocje, piękno, a nawet sławę kolekcjonera, nie rezygnujemy z wysokich stóp zwrotu i niskiego poziomu ryzyka. Ten fakt jest jeszcze stosunkowo słabo przyswojony przez inwestorów, dzięki czemu na wielu rynkach (np. w Polsce) ceny przedmiotów kolekcjonerskich są relatywnie niskie. To z kolei stanowi dużą pokusę dla inwestorów szukających optymalnego miejsca i czasu wejścia w inwestycję. Efekty widać w doskonałych wynikach polskiego rynku aukcyjnego w ostatnim pięcioleciu.

Podejście do tematyki stóp zwrotu na rynku przedmiotów kolekcjonerskich powinno być szerokie, uwzględniające pełen zestaw korzyści. Przede wszystkim niepowtarzalną szansę na bezpośredni, codzienny kontakt ze sztuką i unikatowymi przedmiotami. Zupełne pominięcie tego aspektu i ograniczenie się do czystej rocznej stopy zwrotu zniekształca rzeczywistość. Wahania wartości dzieł sztuki nabytych w Polsce po 1989 roku są znaczne, choć trzeba wspomnieć, że globalnie zmienność stóp zwrotu, czyli ryzyko inwestycyjne, jest dla sztuki znacząco niższa niż dla rynku papierów wartościowych, przy nieznacznie wyższym poziomie stóp zwrotu. Trudno przecenić też inną właściwość tej klasy aktywów, jaką są dzisiaj dzieła sztuki, a mianowicie niskiej lub zerowej korelacji z rynkiem finansowym. W tym właśnie należy upatrywać głównej przyczyny boomu na rynku sztuki w ostatnich latach, widocznego już po pierwszych doniesieniach w sprawie upadku banku Lehman Brothers, gdy na targach sztuki i aukcjach, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęli pojawiać się milionerzy nigdy wcześniej tam niewidziani.

Wielomiliardowy rynek sztuki jest złożony z wielu niezależnych segmentów. Najszerzej komentuje się wzrost wartości na rynku sztuki powojennej i współczesnej, gdzie indeksy przewyższają indeksy akcji, ale i rynek sztuki dawnej (Old Masters) oferuje inwestorom coś, czego dziś poszukują, a więc stabilność i bezpieczeństwo. Najmłodsze segmenty rynku – nazywane rozmaicie, sztuką najnowszą czy młodą sztuką – przemawiają przede wszystkim ogromnym potencjałem wzrostu wartości, ale dla ograniczenia ryzyka wymagają zazwyczaj wsparcia wyspecjalizowanych podmiotów i ekspertów. Obok stóp zwrotu i ryzyka wymieńmy jeszcze stosunkowo niską płynność, długi horyzont inwestycyjny i trudności z wyceną.

Aby inwestycja była bezpieczna i opłacalna, inwestor musi zatroszczyć się o zdobycie pełnego pakietu informacji rynkowych. Obecnie na świecie funkcjonują wyspecjalizowane firmy oferujące bazy danych transakcji, wycenę i pakiety analiz. Nowością w ich ofercie są kalkulacje parametrów inwestycyjnych. Mogą one otworzyć rynek na inwestorów przyzwyczajonych do wysokich standardów obsługi z rynku finansowego. 

Paweł Bernaś

Ekonomista zajmujący się tematyką art bankingu, założyciel Obserwatorium Rynku Sztuki (ORS).

Maciej Gajewski

Ekspert i analityk rynku sztuki.

Polecane artykuły