Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Internet rzeczy wszelkich

· · 4 min
Internet rzeczy wszelkich

Każda rewolucja przemysłowa w istotny sposób zmieniała podejście do produkcji. Czwarta rewolucja przemysłowa już się rozpoczęła, a jej motorem jest internet rzeczy (Internet of Things – IoT), inaczej nazywany internetem wszystkiego (Internet of Everything – IoE). Zakres przemian obejmuje nie tylko fabryki i przemysł – to trend, który wpłynie na każdą dziedzinę życia.

Wszechobecne mikroskopijne układy obliczeniowe i sensory. Komunikujące się bezprzewodowo, połączone z centrami przetwarzania danych w chmurze. Sterujące pracą maszyn w inteligentnych fabrykach. Kontrolujące temperaturę w naszych domach. Kierujące autonomicznymi pojazdami lub pilnujące przejścia dla pieszych na ruchliwym skrzyżowaniu, a przy okazji monitorujące ruch drogowy i stan powietrza.

Czy tak przedstawiony internet rzeczy to podkolorowana wizja przyszłości, czy też realne tsunami głębokich zmian, które już się do nas zbliża?

Ten tekst jest częścią projektu How to do IT. To twój sprawdzony przewodnik po cyfrowej transformacji i technologiach dla biznesu. Zapisz się na newsletter projektu!

Astronomiczne liczby

Nic nie oddaje skali nadchodzących zdarzeń lepiej niż liczby. Według analiz Gartnera już w 2020 roku sieć internetu rzeczy – dziś wciąż postrzeganego przez wielu jako technologiczna nowalijka – tworzyć będzie aż 20 mld urządzeń.

Jeśli myślimy, że nas to nie dotyczy, policzmy wszystkie urządzenia w naszym domu. W najnowszej ofercie producentów prawie każde urządzenie ma możliwość podpięcia do sieci domowej – począwszy od żarówek przez odkurzacze i pralki po czajniki i lodówki. Nie wspominając o czujnikach temperatury i termostatach, a także urządzeniach alarmowych. Wszystko to stanowi część świata IoT.

Już za 2 lata, według Gartnera, 6 mld urządzeń w sieci IoT posłuży zwiększeniu wydajności w biznesie, nauce, opiece zdrowotnej i administracji. Urządzenia te będą generować od 35 ZB (zettabajtów) do 45 ZB danych rocznie. Przypomnijmy, że jeden zettabajt to tryliard bajtów (1021).

Rewolucja cywilizacyjna

Już same liczby pozwalają zrozumieć, że czwarta rewolucja przemysłowa będzie miała (ma?) charakter totalny, a określenie „przemysłowa” jest zbyt skromne i nie oddaje skali przemian. Należałoby raczej mówić o rewolucji cywilizacyjnej. Z perspektywy biznesowej to jednak przemysł jako pierwszy zaadaptuje nowe rozwiązania technologiczne – co zresztą już się dzieje – i odniesie z wykorzystania potencjału internetu rzeczy wymierne korzyści. Obecnie szacuje się, że zarówno wzrost produkcji, jak i spadek kosztów producenta mogą sięgnąć wartości dwucyfrowych (wyrażanych w procentach).

Wszelkie dalekosiężne prognozy w biznesie, zwłaszcza te dotyczące ekspansji nowych technologii, warto traktować z rezerwą. W przypadku internetu rzeczy predykcje analityków opierają się jednak na ekstrapolacji stabilnych trendów o potwierdzonej historycznie dynamice, które – co możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć – nie ulegną zmianie. Przykładowo od lat trwa proces miniaturyzacji i optymalizacji procesorów, co w przypadku internetu rzeczy ma znaczenie kluczowe. Samo doskonalenie technologii litografii, operującej dziś już na wielkościach kilkunanometrowych, umożliwia tworzenie bramek tranzystorów o wymiarach liczonych dosłownie w atomach.

Wdrażanie coraz bardziej zaawansowanych procesów technologicznych pozwala nie tylko na znaczne obniżanie kosztów wytwarzania procesorów czy też układów ze zintegrowanymi modułami łączności bezprzewodowej (więcej produktów z jednego wafla krzemu), lecz także na podnoszenie ich walorów użytkowych (mniejsze rozmiary, mniejszy pobór energii, mniejsza emisja ciepła).

Postępująca miniaturyzacja pozwala myśleć o wykorzystywaniu urządzeń pracujących w ramach internetu rzeczy w takich miejscach i zastosowaniach, których jeszcze wczoraj nikt nie brałby pod uwagę – z powodu albo nieopłacalności, albo niemożliwych do pokonania barier technologicznych. Już dziś eksperymentuje się z czujnikami wszywanymi w ubrania lub instalowanymi w butach (na pierwszym froncie znajdują się sportowcy monitorujący intensywność/efektywność treningów), a w planach są medyczne nanoroboty rezydujące m.in. w układzie krwionośnym.

Systematycznej miniaturyzacji podlegają wszelkie urządzenia elektroniczne, jak choćby czujniki kamer. Funkcjonowanie każdego urządzenia może też być optymalizowane dzięki mocy obliczeniowej zapewnianej czy to przez mikroprocesor, czy to dzięki połączeniu przez sieć z chmurą. Reasumując, każde urządzenie może być „inteligentne” (smart everything).

Wydajność i zyski dzięki optymalizacji i automatyzacji

Zostańmy jednak przy przemyśle, który w przemianach czwartej rewolucji, nomen omen, przemysłowej, pełni rolę awangardy. Potencjał zmian i związanych z nimi korzyści oddaje przykład czujników instalowanych w pompach na polach naftowych, na bieżąco przekazujących dane do ośrodka obliczeniowego – może to być na przykład, dzięki wykorzystaniu technologii chmury, farma komputerowa na drugim krańcu świata. Wyspecjalizowany program na podstawie otrzymanych informacji oceni warunki pracy pompy (temperatura, właściwości cieczy itd.) i tak ustawi parametry, aby zmaksymalizować przepływność, jednocześnie nie dopuszczając do awarii chociażby z powodu przegrzania. Wszystko to może dziać się automatycznie, bez konieczności angażowania człowieka. Dzięki takiemu rozwiązaniu zwiększa się wydajność i zmniejsza awaryjność przy atrakcyjnie niskich kosztach inwestycji w nowoczesną technologię internetu rzeczy.

Optymalizowanie pracy maszyn w tradycyjnym przemyśle wytwórczo‑wydobywczym i przestawianie fabryk w tryb „inteligentny”, by autonomicznie śrubowały swą wydajność, to dość oczywiste i naturalne etapy komputeryzacji w dobie wszechobecnej sieci oraz coraz doskonalszych algorytmów sztucznej inteligencji. Mniej oczywiste wydaje się zastosowanie podobnych rozwiązań w przypadku bardziej „miękkich” obszarów produkcji, jak choćby rolnictwo, gdzie sztuczna inteligencja ma, zdawałoby się, mniejsze pole do popisu.

A jednak i tam internet rzeczy otwiera przed nami szerokie perspektywy. Przykładowo, dzięki wykorzystaniu autonomicznych dronów patrolowych kontrolujących stan upraw i przekazujących obrazy ze swych systemów wizyjnych do sieci, centra obliczeniowe będą mogły na czas zidentyfikować rośliny dotknięte chorobą, plagą chwastów lub szkodników. To z kolei pozwoli podjąć błyskawicznie niezbędne działania, potencjalnie również bez konieczności angażowania człowieka w proces decyzyjny. Po rozpoznaniu wzorca sztuczna inteligencja w chmurze może wysłać w wymagające interwencji miejsce drony, które precyzyjnie rozpylą środki chemiczne ratujące zagrożone uprawy.

Rolnicy mogą wykorzystywać internet rzeczy w rozmaity sposób. Na przykład firma Abbaco Controls wykorzystuje w Malezji czujniki do zbierania informacji o poziomie wody na polach ryżowych, prędkości przepływu, temperaturze i kwasowości. Dzięki temu udało się zwiększyć wydajność upraw.

„Inteligentny” przemysł, „inteligentne” środowisko

W przypadku internetu rzeczy kluczowym terminem opisującym obszary zastosowania jest słowo „inteligentny”. Inteligentne miasta, domy, fabryki, inteligentna odzież i urządzenia do noszenia (wearables), inteligentna infrastruktura energetyczna; właściwie „inteligentne” w dobie internetu rzeczy może być – i zapewne będzie – wszystko. Z tego powodu czasami mówi się wręcz o internecie wszystkiego (IoE – Internet of Everything).

Dla poszczególnych klientów potencjał „inteligentnych” technologii jest już zazwyczaj oczywisty. Nie jest natomiast dla nich oczywiste, jak go wyzwolić w konkretnych, szytych na miarę aplikacjach internetu rzeczy. Tu kluczowe okazują się kompetencje firm z dużym doświadczeniem na polu cyfrowych technologii i z zapleczem badawczym umożliwiającym opracowanie rozwiązań odpowiadających na konkretne potrzeby rynku.

W Dell Technologies za prace badawczo‑wdrożeniowe w zakresie internetu rzeczy odpowiada stworzony w ubiegłym roku dział, z podkreślającym zaangażowanie firmy, imponującym budżetem w wysokości miliarda dolarów na pierwsze trzy lata działalności. To odpowiedź na coraz częściej zgłaszaną przez klientów potrzebę współpracy z jednym partnerem, który pomógłby wdrożyć w ich przedsiębiorstwach rozwiązania z zakresu internetu rzeczy, wsparł doradztwem strategicznym i doraźnymi usługami konsultingowymi.

Firma Dell nie jest tu zdana tylko na siebie. Swoją ofertę opracowuje w ramach programu współpracy z ponad osiemdziesięcioma partnerami: począwszy od dużych podmiotów, jak Intel, Microsoft czy SAP, po niewielkie, ale prężne start‑upy, doskonale rozumiejące dynamikę zmian przynoszonych przez czwartą rewolucję przemysłową.

Wojciech Janusz

Big Data & Analytics, Subject Matter Expert, Dell EMC. Skontaktuj się z Wojciechem na LinkedIn lub e-mailowo: Wojciech.Janusz@dell.com

Polecane artykuły