Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

„Geekologia” stosowana, czyli jak zarządzać pracownikami IT?

· · 7 min
„Geekologia” stosowana, czyli jak zarządzać pracownikami IT?

Relacja pomiędzy HR a IT bywa skomplikowana, żeby nie powiedzieć – bardzo trudna. I to obustronnie. IT frustruje się, że HR nie rozumie informatyków i próbuje nimi zarządzać w sposób nieadekwatny do potrzeb i oczekiwań. HR mniej albo bardziej otwarcie wyraża się o informatykach z niechęcią – że komunikacyjnie trudni, że zadzierają nosa, że nielojalni wobec firmy.

Wygląda na to, że jedni są z Marsa, a inni z Wenus. I to prawie dosłownie, bo w środowisku technicznym dominują mężczyźni, podczas gdy w działach HR − kobiety. Spróbujmy te nieporozumienia rozebrać na czynniki pierwsze. Na początek – zapraszam na Marsa, czyli planetę, na której żyje personel techniczny.

Cyfrowo społeczni

Opisując informatyków, trudno uciec od stereotypu. W internecie krąży obrazek: informatyk i użytkownicy siedzą w jednym pokoju. Informatyk postrzega użytkowników jako nieokrzesanych neandertalczyków, którzy wydobywają tylko pojedyncze sylaby i nie są zdolni do ukierunkowanego działania. Użytkownicy zaś informatyka jako istotę innego gatunku, która wygląda i mówi inaczej niż ludzie. Choć to oczywiście stereotyp, zacznijmy naszą wycieczkę właśnie od niego.

Zdecydowana większość personelu działów IT rekrutuje się spośród absolwentów kierunków ścisłych i technicznych. W szkole byli dobrymi albo bardzo dobrymi uczniami, często prymusami. Swoich rówieśników postrzegali jako mało interesujących, oni ich – jako kujonów, z którymi nie warto się przyjaźnić. W którymś momencie życia wielu z nich przesunęło swoje relacje społeczne do internetu, gdzie mogli spotkać takich jak oni, równie nierozumianych przez najbliższe otoczenie. Z jednej strony więc – stereotyp jest do pewnego stopnia prawdziwy, informatycy mogą mieć większe niż inni problemy w tradycyjnie postrzeganej komunikacji. Z drugiej – czasami to tylko złudzenie. Komunikują się równie dobrze jak inni, tylko za pośrednictwem innego medium i z kimś innym. Trudność komunikacyjna informatyków natychmiast znika, jeśli znajdą się we własnym gronie. Potrafią wtedy godzinami rozprawiać o rzeczach, które ich pasjonują.

Trudności komunikacyjne do pewnego stopnia wynikają także z języka. Informatyk ceni precyzję i zwięzłość, lekceważy wyrażenia nacechowane emocjonalnie, nie lubi ozdobników. Jednocześnie swobodnie operuje słownikiem z dziedziny techniki i nauk ścisłych. Co więcej, pewną hermetyczność języka postrzega jako wyróżnik przynależności do grupy. Łatwo i chętnie snuje analogie do świata techniki i komputerów, czerpiąc nawet pewną przyjemność z bycia zrozumiałym dla ograniczonego grona. Zamiast powiedzieć zdjęcia z wczoraj zgrałem do internetu, zaraz prześlę wam namiary, powie raczej jotpegi z wczoraj aplołdowałem na pikasę, zaraz szeruję linka. Najczęściej nie robi tego złośliwie, po prostu takim językiem posługuje się na co dzień. Inny specjalista zrozumie go w lot, ludzi spoza tego grona to frustruje. Informatycy, wbrew temu co sądzą działy HR, nie są aspołeczni. Oni  po prostu są cyfrowo społeczni.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie szukać specjalisty od IT? »

Specjalista IT potrzebny od zaraz 

Michał Wędzicha PL

Żeby realizować zmiany i projekty, trzeba dysponować zespołem, a zapotrzebowanie na zasoby z reguły nie jest stałe w czasie.

Motywowanie informatyka

Działy HR często narzekają, że informatyków nie da się zmotywować. Typowe źródła motywacji – pochwała przełożonego, list do innych pracowników, nadanie tytułu pracownika miesiąca itd. – słabo albo wcale nie działają na informatyków. Działy HR wyciągają stąd niesłuszny wniosek, że działy IT lekceważą zarząd i kulturę firmy, w której pracują.

Tymczasem informatyka po prostu motywują inne rzeczy. Tak jak inni ludzie, informatyk chętnie słucha pochwał, istotne jest jednak, kto i za co chwali. Źródłem autorytetu w działach IT nie jest stanowisko ani gabinet, a wyłącznie wiedza i osiągnięcia. Hierarchia ma charakter nieformalny; wyżej ceniony będzie najwybitniejszy specjalista niż formalny kierownik zespołu, który nie potrafi rozwiązywać zadań technicznych. Pochwała z ust osoby, która nie ma odpowiedniego autorytetu, nie będzie czynnikiem motywującym. Mądry dział HR będzie więc szukał autorytetów technicznych, guru w dziale IT i oddziaływał na innych za ich pośrednictwem.

Co nie oznacza, że użytkownicy biznesowi nie mogą chwalić informatyków. Nigdy, przenigdy nie wolno zapominać o docenieniu wkładu personelu IT w zwykłą, codzienną pracę firmy. Działy HR oraz działy biznesowe jako oczywistość traktują fakt, że gdy przychodzą do pracy, działa ich komputer, sieć oraz poczta – wydaje im się, że jeśli ktoś niczego nie zepsuł, to tak po prostu być powinno. Tymczasem w tle jest mrówcza praca nieznanych z imienia i nazwiska specjalistów – codzienny monitoring, wymiana starych urządzeń na nowe, wdrażanie zmian, powiększanie pojemności dysków i przepustowości łącz, wgrywanie łatek oraz nieustające testy bezpieczeństwa i odporności środowiska IT. Raz na jakiś czas warto znaleźć chwilę i okazję, aby tę pracę wydobyć na światło dzienne i docenić, począwszy od prostego dziękujemy za waszą codzienną pracę, dzięki której wszystko działa, aż po znalezienie okazji, by osoby odpowiedzialne za utrzymanie ruchu pokazać światu.

Na marginesie warto wspomnieć o źródłach władzy w działach IT. Rzadziej będzie to pozycja i stanowisko, częściej wiedza oraz dotychczas zrealizowane zadania. Dobrze, gdy te dwie rzeczy idą w parze, ale nie zawsze tak się dzieje. Decyzje menedżera, który nie jest jednocześnie ekspertem technicznym (nie musi być najlepszym, ale przynajmniej dobrym), mogą nie być respektowane. Firmom zdarza się stawiać na czele działów IT osoby bez wiedzy technicznej i autorytetu z tego płynącego. Skutki z reguły są opłakane: efektywność działu spada, motywacja pracowników także, a decyzje menedżera są skrycie kontestowane na zasadzie wpuścimy go w maliny, jak taki mądry, niech sobie radzi.

Bardzo ważnym czynnikiem motywującym dla informatyka jest zakres zadań i swoboda w doborze środków do ich rozwiązania. Jeśli powierzymy mu zadanie złożone, damy dużo swobody w  znalezieniu sposobu na poradzenie sobie z nim oraz będziemy elastyczni, jeśli chodzi o czas i miejsce pracy, informatyk będzie dzień i noc pracował nad rozwiązaniem. Czas pracy nie ma znaczenia, noce będzie spędzał w internecie, szukając porad i wskazówek służących rozwikłaniu problemu.

Innym czynnikiem bardzo motywującym dla pracowników działu IT są szkolenia. Zwłaszcza techniczne, ale nie tylko. Informatycy – tak jak inni pracownicy albo po prostu inni ludzie – potrzebują rozwijać siebie, nie tylko w wymiarze wiedzy specjalistycznej, ale dojrzałości, umiejętności radzenia sobie ze stresem, organizacji czasu i środowiska pracy oraz współpracy w zespole. Przy czym szkolenia te wcale nie muszą mieć formalnego charakteru, mogą polegać na wymianie doświadczeń ze specjalistami z innych działów – tym samym również stając się sposobem na wzajemne poznanie się.

Nie ma lepszego sposobu motywowania personelu technicznego niż ofiarowanie mu nowych zabawek oraz dużej swobody w ich zagospodarowaniu. W dzisiejszych czasach, gdy tak ważna jest spontaniczna innowacyjność pracowników, umiejętne wykorzystanie skłonności do eksperymentów może przynieść duże korzyści firmie. Nie jest przypadkiem, że w najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstwach Doliny Krzemowej pracownicy są zachęcani do prowadzenia własnych projektów w czasie, za który płaci firma. Najważniejsze produkty Google zrodziły się właśnie ze spontanicznej kreatywności pracowników.

Inspirujące otoczenie to kolejny szalenie ważny czynnik motywujący. Informatyk jest skłonny wiele poświęcić, by pracować z ludźmi, których podziwia, którzy go inspirują i przy których się rozwija. Warto w tym miejscu wspomnieć o roli nieformalnych społeczności informatyków, znacznie bardziej istotnej niż w przypadku innych profesji. Chyba żadna inna branża nie ma tylu konferencji i forów zawodowych, na których przedstawiciele jednych firm dzielą się wiedzą specjalistyczną z innymi, nawet konkurencyjnymi. Czy potrafimy sobie wyobrazić dział sprzedaży Coca‑Coli opisujący szczegóły programów partnerskich działowi sprzedaży Pepsi? Tymczasem miesiąc temu słuchałem prezentacji prowadzonej przez pracowników jednego z największych banków, na której bez większych tajemnic pokazywano szczegóły nowatorskiego rozwiązania internetowego. W audytorium siedzieli pracownicy konkurencyjnych banków – i nikomu to nie przeszkadzało. W tym środowisku obowiązuje zasada: biorę, więc daję. Jedni informatycy uczą się od innych, a ceną za tę naukę jest podzielenie się własnymi doświadczeniami. Dlatego korporacyjne polityki kontaktów z konkurencją muszą uwzględniać tę specyfikę środowisk IT.

Ostatnie słowo należy poświęcić systemom motywacyjnym, czyli schematom premiowania, w których wysokość zmiennej części wynagrodzenia zależy od jakiejś miary. Proste systemy, charakterystyczne dla pracowników działów sprzedażowych czy operacyjnych, powinny być trzymane jak najdalej od działów IT. Jeśli firma musi już wdrożyć system premiowy, niech będzie on oparty o kompleksową ocenę, w którą wchodzą zarówno miary operacyjne (np. dostępność systemów), średnioterminowe (np. terminowa realizacja projektów), jak i długoterminowe (rozwój osobisty i umiejętność pracy w zespole). W przeciwnym razie system motywacyjny stanie się demotywacyjny.

Demotywowanie

Najbardziej demotywującym czynnikiem dla informatyka będzie kwestionowanie jego kompetencji. Jeśli odbywa się publicznie i jest dokonywane przez osobę nieposiadającą wiedzy technicznej – jego motywacja spada do zera. Poczucie własnej wartości jest bardzo silne w tej grupie zawodowej, na dyskusję może pozwolić sobie jedynie osoba wiedząca więcej, od której informatyk mógłby się czegoś nauczyć – a i ona powinna to robić w sposób bardzo umiejętny, raczej wchodząc w polemikę, niż otwarcie kwestionując zdanie.

Szalenie ważne dla informatyka jest otoczenie technologiczne, w jakim pracuje. Pracę ze starymi technologiami, które wyszły z mody traktuje nieomal tak, jak przymuszanie do chodzenia w obdartych ubraniach lub jeżdżenia starym samochodem.

Pieniądze nie motywują informatyka. Z reguły zarabia on dobrze – każdy ranking płac jasno pokazuje, że działy IT są najlepiej wynagradzane. Natomiast mogą one bardzo zdemotywować informatyka, w dwóch przypadkach. Po pierwsze wtedy, gdy jest on niedostatecznie wynagradzany, poniżej tego, co oferuje rynek. Informatyk czuje większą lojalność wobec zadań niż wobec firmy – jeśli uzna za stosowne, zmieni pracę bez sentymentu. Po drugie, informatyk będzie zdemotywowany, jeśli struktura wynagrodzeń nie jest fair, np. osoby o podobnej wiedzy i doświadczeniu wynagradzane są różnie. Przy czym między bajki należy włożyć poufność wynagrodzeń – prędzej czy później wysokość pensji stanie się wiedzą publiczną, czy to za sprawą dostępu do danych, czy kuchennych plotek. Działy HR przyzwyczajone do utrzymywania płac w tajemnicy oraz dużej dowolności w ich kształtowaniu mogą to uznać za zaskakujące, ale tak po prostu jest.

Ważna uwaga na temat stroju: informatycy nie respektują tzw. dress code, a mówiąc dokładniej – respektują wyłącznie ten, który sami sobie narzucą. Próby przymuszenia ich do konkretnego ubioru są skazane na niepowodzenie i tylko menedżer, który bardzo chce wywołać konflikt z działem IT, będzie upierał się przy jego stosowaniu. Informatycy mają specyficzny styl, którego esencją jest pozorna niechlujność, ale w gruncie rzeczy starannie dobrana stylizacja. Dżinsy i T‑shirty, które inni postrzegają jako niedbałe, są w istocie kodem kulturowym. Motywy z ulubionych komiksów, filmów i gier to sygnał dla otoczenia: jestem swój. Darth Vader na koszulce, skróty RTFM i PEBKAC, dwudniowy zarost czy obszarpane dżinsy to też pewien dress code ułatwiający komunikację zespołową. Ludzi w białej koszuli i pod krawatem informatycy postrzegają jako nudnych i napuszonych. Działom HR można przekazać następującą radę: jeśli w waszej firmie musi być standard ubioru, trzymajcie go z dala od działu IT. Nie wyłączajcie go jednak wprost z jego stosowania, po prostu przyzwyczajcie się do faktu, że będzie on naruszany. Przymykanie na to oczu to nie słabość, tylko wyraz roztropności menedżera.

Utrzymanie informatyka

Oprócz stwarzania czynników motywujących, usuwania demotywujących, warto jeszcze raz podkreślić rolę otoczenia. Informatycy w dużo większym stopniu pracują z kimśnad czymś niż gdzieś. Rola więzi koleżeńskich jest trudna do przecenienia. Warto przypomnieć piramidę Maslowa: na samym dole są potrzeby biologiczne, potem fizyczne, psychiczne, wreszcie potrzeba samorealizacji. Informatyk ma z reguły zaspokojone potrzeby dolnej części piramidy – nie ma problemów materialnych, identyfikuje się ze swoimi kolegami i jest przez nich akceptowany. W pracy oczekuje przede wszystkim samorealizacji poprzez ambitne zadania i ciągły rozwój. Jeśli mu to zapewnimy – będzie wierny jak nikt.

W środowisku znana jest anegdota o kandydacie, którego przyjmowano do pracy, a który w ciągu dwóch lat trzy razy zmienił pracę. Pytany, dlaczego często zmieniał pracę*,* był wyraźnie zaskoczony: jak to, przecież nie zmieniałem pracy? Po krótkiej wymianie zdań powiedział: aaa, to prawda, zmieniałem firmę, ale nie pracę. W każdej kolejnej firmie chcieli, żebym został kierownikiem, a ja po prostu lubię być administratorem. To następna cecha informatyków: są związani raczej z zadaniami i środowiskiem niż z firmą. Co może być ważną wskazówką dla działów HR, które bezskutecznie próbują w działach IT zbudować identyfikację z firmą i frustrują się, nie widząc efektów. Można zaniechać tych wysiłków i zamiast tego budować identyfikację zespołową danego działu – efekty będą zdecydowanie lepsze.

Relacja z działem HR może być owocna, tak jak relacja między MarsjanamiWenusjankami w codziennym życiu. Najważniejsze, aby uzbroić się w empatię kulturową, poznać i zrozumieć, a dopiero potem próbować wpływać na siebie nawzajem.

Jakub Chabik

Menedżer z wieloletnim stażem, dyrektor w sektorze finansowym.

Polecane artykuły