Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

We współpracy z marką chodzi o naturalność [WYWIAD]

· · 4 min
We współpracy z marką chodzi o naturalność [WYWIAD]

Współpraca światowych brandów z celebrytami to pasjonujący rozdział w historii marketingu. Początki tego trendu datuje się na lata 70. XX w. – od tego czasu mamy okazję śledzić losy takich partnerstw oraz zapadające w pamięć kampanie reklamowe z udziałem gwiazd ekranu, estrady i sportu. Brand managerowie podkreślają, że kluczem do sukcesu w kooperacji tego typu jest nie tylko popularność ambasadora, ale i jego dopasowanie do marki: pod kątem wyznawanych wartości, osobowości, upodobań.

Dobrym przykładem takiego wzajemnego dopasowania jest współpraca Jerzego Dudka z marką Citizen – jednym z czołowych producentów zegarków na świecie. O kulisach tego partnerstwa oraz ponadczasowości zegarków z triumfatorem Ligi Mistrzów rozmawiała Paulina Grzęda.

Poznaj sposób myślenia najlepszych liderów »

Na pewno wiele firm proponuje Panu współpracę w charakterze ambasadora. Dlaczego zdecydował się Pan zostać twarzą marki Citizen?

Jestem osobą bardzo wymagającą pod względem sportowym i bardzo dużo rzeczy robię z zegarkiem na ręku – łącznie z tym, że mam go na sobie, gdy gram w golfa albo kiedy idę do sauny. Dlatego muszę mieć zegarek, który jest funkcjonalny czy nawet multifunkcjonalny. Citizen spełnia wszystkie moje oczekiwania. Z tą marką jestem zaprzyjaźniony już od jakiegoś czasu. Jestem bardzo zadowolony z tej współpracy i mam nadzieję, że druga strona czuje podobnie. Jakiś czas temu mieliśmy okazję na zaproszenie szefostwa centrali Citizena wyjechać wspólnie do Japonii, odwiedzić fabrykę i zobaczyć, jak wygląda produkcja zegarków w samej kolebce firmy. Byłem pod wielkim wrażeniem nowinek technologicznych, jakie nam tam zaprezentowano. Widać, że Citizen stale dąży do perfekcji, dlatego tym bardziej jestem szczęśliwy i dumny z tego, że mogę reprezentować właśnie tę markę.

Czy pamięta Pan swój pierwszy zegarek?

Tak – to był oczywiście zegarek, który dostałem na pierwszą komunię i to było coś o tyle szczególnego, że mój chrzestny, który mi go sprezentował, miał dokładnie taki sam model. Był to bardzo popularny wówczas, a dziś na nowo budujący swoją renomę na rynku czasomierzy, Zenith. Nie pamiętam niestety, co z nim się stało, jak został wyeksploatowany, bo było to bardzo dawno temu, ale pewnie gdzieś się utopił… (śmiech) Tak jak powiedziałem: ja muszę mieć zegarek multifunkcjonalny, wytrzymały i to on musi mnie przetrzymać bardziej niż ja jego. Wychodzi więc na to, że pod względem wytrzymałości sportowej tamten zegarek chyba jednak nie dał mi rady... Ale głównie pamiętam właśnie, że dostałem go na komunię. Nie rower, nie deskorolkę, tylko klasyczny zegarek, z którego byłem bardzo dumny. I może właśnie stąd wzięła się moja pasja do zegarków.

Po tej krótkiej podróży sentymentalnej powróćmy do teraźniejszości. Czy w ramach współpracy z marką mają Państwo ściśle określoną strategię, czy raczej stawiają na spontaniczność?

Citizen ma własną linię komunikacyjną i strategię – jako ambasador marki staram się trzymać wyznaczonych ram. Muszę jednak podkreślić, że jestem bardzo naturalny w tej promocji. Po prostu lubię swój zegarek. Nie lansuję go na siłę: chodzę w nim, czuję się w nim bardzo komfortowo, przez co to wszystko wypada nienachalnie i chyba taki właśnie był tego cel. Jeśli już jakoś go eksponuję, to głównie wykorzystując własne social media. Od czasu do czasu można zobaczyć ten zegarek u mnie na Instagramie czy Facebooku, ale głównie w charakterze podkreślenia jakichś uroczystych dat. Robię to spontanicznie. Zegarek jest w końcu nieodłączną częścią garderoby każdego z nas. I wyjątkową, bo wiele wyraża, podkreśla rzetelność danej osoby. Ja na przykład nie lubię się spóźniać, staram się być punktualny. Pamiętam nawet, że dawniej ustawiałem swoje zegarki 3 minuty naprzód, by mieć mały zapas czasu, zabezpieczony margines błędu. I tu muszę powiedzieć, że Citizen jest po prostu genialnym zegarkiem, bo dzięki niemu nie muszę martwić się takimi rzeczami. Za sprawą innowacyjnej technologii nastawia się on sam, łącząc się z satelitą. Wszystkie zegarki Citizen z tą funkcją chodzą identycznie co do sekundy! Mam kilka zegarków tej marki w swojej kolekcji, mój syn ma jeden, mój najlepszy przyjaciel również. Czasami, gdy widzimy się, porównujemy nasze egzemplarze i to jest niesłychane, że one wszystkie precyzyjnie pokazują ten sam czas, bez względu na to, w jakiej części świata się spotykamy. Coś wyjątkowego!

Wyjątkowe jest również to, że w swojej ofercie Citizen ma zegarek sygnowany Pańskim nazwiskiem – podpis Jerzego Dudka znajduje się na deklu limitowanej edycji 500 sztuk zegarka AT8129‑80E. Czy miał Pan wpływ na design tego modelu?

Tak, konsultowano ze mną np. kolory użyte na kopercie zegarka. Ważne było dla mnie, by znalazł się tam kolor czerwony, który towarzyszył mi od początku piłkarskiej kariery – przez barwy klubowe, barwy Liverpoolu, Feyenoordu, Realu Madryt i oczywiście naszej reprezentacji. Jak to w przypadku edycji limitowanej, każdy zegarek ma wybity numer i dzięki temu – choć wszystkie z zewnątrz wyglądają tak samo i chodzą identycznie – każdy z nich jest wyjątkowy. Innym elementem, na który miałem duży wpływ, jest samo opakowanie zegarka. Pudełko wykorzystuje piłkarski akcent, mocno podkreślający moją ulubioną ligę – Ligę Mistrzów. Sam zegarek ma charakter sportowy, takie opakowanie dobrze komponuje się zatem również ze sportową obudową. To dla mnie wielkie wyróżnienie, że Citizen zdecydował się na tę limitowaną edycję i że mogę być współtwórcą takiego wyjątkowego zegarka – w końcu niewiele osób na świecie może pochwalić się czymś podobnym.

Właśnie uprzedził Pan moje następne pytanie: chciałam zapytać, jak to jest mieć własny zegarek? Mówi się czasami, że jakieś zdanie jest tak ważne, tak wyjątkowe, że nadaje się do wygrawerowania na zegarku, bo warto je zapamiętać i zawsze mieć przy sobie. W tym przypadku to Pana podpis towarzyszy w takim charakterze aż 500 osobom w Polsce i na świecie.

Tak, to jest coś niesamowitego… Już teraz myślę o tym, aby zorganizować może w przyszłym roku jakiś zlot posiadaczy limitowanej edycji zegarków Jerzego Dudka (śmiech). Wielu moich przyjaciół ma te zegarki, ale mają je także ludzie wcześniej mi nieznani, których spotykam na co dzień. Są bardzo zadowoleni z tego modelu, czują się dumni, że go noszą, i dla mnie to jest ogromna satysfakcja. Doceniają jego wysoką jakość i cieszą się z tej wyjątkowej edycji. Wszystkie limitowane edycje są zresztą wyjątkowe. Mam kilka takich. Oprócz Citizena sygnowanego moim nazwiskiem posiadam na przykład jeszcze zegarek limitowany, który dostaliśmy z zespołem Liverpoolu za wygranie Ligi Mistrzów. Tych zegarków jest 50, tak więc on również jest moją perełką. Dumny jestem też z tego, że w obu przypadkach posiadam zegarek z numerem jeden.

Jak się Panu wydaje: czy w czasach, gdy każdy z nas nosi w kieszeni smartfon, dzięki któremu łatwo może skontrolować czas, tradycyjny zegarek jest jeszcze wartościowym gadżetem? Czy Pana zdaniem historia takich zegarków niebawem się skończy?

Wręcz przeciwnie! Ludzie lubią mieć coś na nadgarstku i dobrze się z tym czują. To się nie zmienia od lat i nie sądzę, by zmieniło się teraz. Ja czuję się wręcz źle, gdy go nie założę. Nie zdejmuję go nawet do spania, jest częścią mnie. Telefon czasami się gdzieś odkłada, chociażby po to, by choć na chwilę uciec od przychodzących połączeń. Zegarek jest gadżetem, który chce się mieć cały czas przy sobie, i myślę, że upłynie jeszcze dużo wody w Wiśle, zanim tradycyjne zegarki rzeczywiście się znudzą.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Jerzy Dudek: o podejmowaniu decyzji »

Refleksje: Jerzy Dudek 

Jerzy Dudek PL, Joanna Socha PL

Sześćdziesięciokrotny reprezentant Polski mówi o podejmowaniu decyzji, rozwiązywaniu konfliktów i o tym, że trzeba wiedzieć, kiedy skończyć.

Jerzy Dudek

Polski piłkarz, grający na pozycji bramkarza, wielokrotny reprezentant Polski.

Paulina Grzęda

Senior Copywriter w ICAN Institute, wydawcy "Harvard Business Review Polska".

Polecane artykuły