Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Wszystko już było, czyli jak wymyślić coś nowego

· · 7 min
Wszystko już było, czyli jak wymyślić coś nowego

Wszystko, co było do wynalezienia, zostało już wynalezione tak ogłosił w 1899 roku Charles H. Duell szef biura patentowego USA, uznając, że jego urząd można by w zasadzie zamknąć. Do dzisiaj stwierdzenie to krąży jako anegdota i jest przytaczane jedynie w kontekście krótkowzroczności i braku wiary w potęgę ludzkiej wynalazczości oraz patentów. Czy słusznie? I tak, i nie.

Bez wątpienia mylił się pan Duell, nie widząc przyszłości dla swojej instytucji, bo od tamtej pory zarejestrowano ogromną ilość patentów. Jednak cytowane zdanie nie jest do końca pozbawione racji. Może po prostu wyciągnął zły wniosek z poprawnej obserwacji?

Dylemat

Przenieśmy się pół wieku później, na drugą półkulę. Powojenne ZSRR, sekcja wynalazczości Kaspijskiej Floty Wojennej w Baku. Młody pracownik, zatrudniony przy dokumentacjach patentowych, dostrzega prostą zasadę stojącą za opatentowanymi wynalazkami.

Praktycznie wszystkie są rozwiązaniem dylematu, jak pogodzić sprzeczne potrzeby bez kompromisów i rezygnowania z pożądanych cech czy funkcjonalności. Sprzeczność ta wynika z fizycznych bądź technicznych właściwości poszczególnych elementów danego układu (procesu, urządzenia, technologii) i sprowadza się praktycznie do dylematu albo‑albo (np. obiekt musi być szybki, by się sprawnie przemieszczać, ale jednocześnie wolny, by móc nim manewrować) lub wyboru coś za coś (silnik musi mieć większą moc, ale kosztem większego zużycia paliwa).

Zdaniem G. Altszullera bo o nim mowa zidentyfikowanie tych sprzeczności stwarza możliwość do tworzenia innowacyjnych rozwiązań. Bez pojawienia się tych dylematów nie byłoby problemu, a tym samym sposobności do nowych wynalazków.

Jednocześnie dochodzi do wniosku, że dotychczas opatentowane rozwiązania są odzwierciedleniem określonej ilości generalnych reguł, które stanowią bazę dla nowych, twórczych pomysłów, gwarantujących postęp technologiczny i naukowy. Postanawia więc zbadać pod tym kątem wszelkie dostępne patenty, wychodząc z założenia, że zidentyfikowanie i sklasyfikowanie tych reguł zapewni przewidywalność procesu wynalazczego. Tak Altszuller rozpoczął prace nad teorią rozwiązywania innowacyjnych zagadnień, znanej pod akronimem TRIZ.

Interesujesz się innowacjami? Sięgnij po naszą książkę! »

Wszystko już było

Przebadanie paruset tysięcy patentów potwierdziło przeczucia Altszullera co do istnienia wyraźnych wzorców wśród nowatorskich koncepcji. Określił kompletny zestaw właściwości  charakteryzujących każdy z badanych układów lub systemów. Ich zmiana (osiągnięcie pożądanej wielkości jednego z parametrów) każdorazowo prowadziła do sprzeczności (pogorszenie innego parametru). Rozwiązanie tej sprzeczności kończyło się konkretnym wynalazkiem, a wszystkie rozwiązania układały się w wyraźne grupy. Wyodrębnił je i usystematyzował, tworząc 40 zasad stojących za wszystkimi zbadanymi patentami.

Jednocześnie zauważył, że większość przełomowych innowacji jest odzwierciedleniem znanych już rozwiązań, stosowanych w innych procesach technologicznych czy dziedzinach nauki. Słowem, dla każdego nowego problemu istnieje już sposób na rozwiązanie poza naszą dziedziną lub branżą.

W zasadzie obserwacja była podobna do cytowanej na wstępie, natomiast konkluzja jakże odmienna. Wynaleziono już wszystkie sposoby na rozwiązywanie wszelkich problemów, dlatego tworzenie dalszych innowacji jest praktycznie nieograniczone. W optymistycznym uproszczeniu można powiedzieć, że wystarczy przeanalizować, z jaką sprzecznością (fizyczną lub techniczną) mamy do czynienia, następnie odnaleźć odpowiednie zasady stojące za rozwiązywaniem takiej sprzeczności i rozpocząć generowanie pomysłów dla naszego konkretnego przypadku, inspirując się (a nawet wprost posiłkując) tym, co już inni wymyślili. Czyżby było jak w piosence z legendarnego Kabareciku Olgi Lipińskiej: *”*Wszystko już było [...] Hopaj siup!”? Znowu odpowiem pokrętnie i tak, i nie.

Bez wątpienia zaproponowany przez Altszullera algorytm dochodzenia do innowacyjnych rozwiązań działa i jest cały czas szeroko stosowany (i dalej rozwijany) na całym świecie. Zresztą jego skuteczność sam autor bardzo szybko przetestował na własnej skórze, po tym, jak w trosce o rozwój innowacyjności, wystosował list do Stalina, zawierający krytykę stanu wynalazczości w ich kraju. Taka krytyka kosztowała wtedy 25 lat łagru. Mimo, że poststalinowska odwilż pozwoliła mu odzyskać wolność, to piętno łagiernika uniemożliwiło mu znalezienie jakiejkolwiek pracy. Postawił więc przed sobą zadanie wynalazcze trzeba pracować i nie wolno pracować. Dla tak sformułowanej sprzeczności rozwiązaniem okazało się pisanie powieści fantastyczno‑naukowych pod przybranym nazwiskiem (G. Altow).

Jak już wspomniałem, TRIZ jest stosowany i rozwijany na całym świecie, głównie do rozwiązywania problemów z dziedziny inżynierii. Obecnie baza skodyfikowanych patentów zawiera parę milionów pozycji, co wymaga odpowiedniego oprzyrządowania i niezwykłej wiedzy, by móc z niej efektywnie korzystać. Zaawansowanej wiedzy wymaga również samo identyfikowanie i określanie podstawowych sprzeczności tkwiących w problemie, a potem dobieranie i stosowanie określonych algorytmów dochodzenia do rozwiązania. A gdyby tak można było prościej?

Biznes nie istnieje bez strategii. »

Hopaj siup!

W tym samym czasie, kiedy Altszuller pracował nad swoim algorytmem tworzenia wynalazków, za oceanem Alex Osborn twórca burzy mózgów, a później metodologii Creative Problem Solving opracował metodę poszukiwania innowacyjnych rozwiązań opartą na prostej zasadzie zadawania kolejnych pytań, mających za zadanie pobudzenie naszej wyobraźni do kreowania nowych, zaskakujących, choć czasami, pozornie oczywistych, pomysłów. Osborn (podobnie jak Altszuller) zauważył, że większość wynalazków jest wynikiem modyfikacji czegoś już istniejącego i czasami drobne zmiany mogą prowadzić do przełomowych usprawnień. Innowacyjność nie musi oznaczać odkrywania nowych obszarów, a raczej wprowadzanie tego, co już istnieje, w nowe obszary. W taki właśnie sposób Edison tworzył wynalazki, można by rzec, na skalę przemysłową.

To, co już jest, może być źródłem nieograniczonej ilości pomysłów, jeśli tylko wykorzystamy twórcze możliwości naszej wyobraźni. Wyobraźnia stosowana tak można by to określić i tak też zatytułował Osborn swoją książkę, w której przedstawił listę 83 pytań pomagających w kreowaniu tego, co nowe i użyteczne, a przede wszystkim przełomowe.

Znana jest ona obecnie jako narzędzie SCAMPER, zaproponowane przez Boba Eberlego, który uporządkował listę Osborna, grupując pytania w łatwy do zapamiętania zestaw działań, którym należy poddać badany problem: zamień (substitute), łącz (combine), zapożycz (adapt), modyfikuj (modify), znajdź nowe zastosowanie (put in other use), usuń (eliminate), odwróć (reverse). Voila! − mamy podręczną i poręczną wersję zasad rządzących postępem. Dla każdego i na każdą sytuację.

Wystarczy tylko zdopingować naszą wyobraźnię, a możemy zawsze znaleźć nowe pomysły na rozwiązanie naszych problemów czy też tworzenie nowych (bądź usprawnianie istniejących) produktów, usług, procesów i metod. Masz coś takiego teraz na uwadze? No to do dzieła.

Rób, co tylko ci przyjdzie do głowy

Jaki element możesz zamienić? Rozłóż swój problem na części składowe i zobacz, którą z nich da się zastąpić i czym? Można użyć innych materiałów, elementów, składników. A co by było, gdybyś zmienił położenie? Możesz też zmienić reguły. Albo ludzi zastąpić jednych drugimi. Być może ich brakiem (tak powstała samoobsługa) lub odwrotnie tam gdzie nie ma nikogo, wstawić osobę (doradcy w sklepach samoobsługowych). Zastąp jedno opakowanie innym. To samo zrób z funkcjonalnością lub emocjami... opcji jest naprawdę wiele.

To teraz pokombinujmy to potężne narzędzie. Wiele innowacji powstało w wyniku łączenia uprzednio całkowicie niepowiązanych rzeczy, funkcji czy pomysłów. Co możesz połączyć? Jakie funkcje lub elementy? Jak możesz dołączyć jedno do drugiego? Tak jak zrobiono to z ołówkiem i gumką, albo dwuogniskowymi okularami, lub drukarką z funkcją skanera. Nie mówiąc już o ewolucji telefonów komórkowych, wzbogacanych wciąż o coraz to nowe funkcje i możliwości. A może by połączyć dwa rozwiązania w jedno? Najbardziej znanym chyba takim zabiegiem było wynalezienie druku przez Gutenberga, który połączył dwie istniejące technologie: prasy do win i bicia monet. No to jeszcze trochę pokombinuj, zanim przejdziemy do kolejnej czynności.

Pożyczaj i modyfikuj

A teraz pomyśl, gdzie istnieje już rozwiązanie dla podobnego zadania i je zapożycz. Pamiętaj, że dla każdego problemu już gdzieś jest odpowiedź. Mówi się nawet, że cała historia wynalazczości jest ciągiem umiejętnych zapożyczeń. Uruchom wyobraźnię, by znaleźć analogiczny dylemat i przekształć jego rozwiązanie w nowy pomysł. Albo weź jakieś inspirujące odkrycie (choćby przytoczonego Gutenberga) i spróbuj skopiować sposób dochodzenia do rozwiązania. Co może on dać w twoim przypadku? Obserwuj naturę (albo filmy przyrodnicze) tam istnieją wszystkie możliwe rozwiązania i to w najbardziej prostej i eleganckiej formie. Może zrewolucjonizujesz swoją dziedzinę jak wynalazca zapięć na rzepy?

Masz już coś? No to zmodyfikuj to. Jeśli nic nie znalazłeś, to tym bardziej przekształcaj jakikolwiek pomysł, a natychmiast pojawią się nowe rozwiązania. Przede wszystkim powiększ (całość i poszczególne elementy). Proste powiększenie czcionki stworzyło nowe kategorie książek: dla dzieci i osób starszych. Nie bój się przesadzać, doprowadź do karykaturalnych, a wręcz absurdalnych rozmiarów. Pomoże to dostrzec coś nowego, nową wartość albo miejsce na nową jakość. Zwrócenie uwagi na niewidoczną dla oka przerwę w obrazie telewizyjnym (wygaszanie pionowe, czyli przejście między jedną klatką na ekranie a drugą), pozwoliło znaleźć miejsce dla równoległego przesyłania dodatkowych informacji, otwierając drogę dla powstania nowej technologii teletekstu. Dla odmiany zminimalizuj − cokolwiek: element (rewolucja w elektronice), okres użytkowania (wyroby jednorazowe) lub czas wykonania (przesyłki FedEx). Spowolnij coś, co było szybkie, albo przyspiesz to, co powolne. A może zwielokrotnij (maszynki do golenia z wieloma ostrzami) lub podziel (sprzedaż ratalna). Możesz też zmienić nazwę, otoczenie lub elementy wyglądu kolory, dekorację, ekspozycję... możliwości jest mnóstwo.

Historia wynalazków i patentów

Jak uczy historia, wiele odkryć stawało się przełomowymi dopiero po znalezieniu dla nich nowego zastosowania i to często dalekiego od pierwotnego zamysłu twórcy. Choćby gigantyczny postęp medycyny i technologii związany z laserem.

A promienie rentgenowskie? Sam Roentgen nie miał pojęcia, co wynalazł, dlatego nazwał odkryte fale promieniowaniem X. Dopiero potem wymyślono, do czego można ich użyć. Nie zwlekaj wyobraź sobie inne zastosowanie dla swoich pomysłów. Bądź jak MacGyver. Albo stań się z powrotem dzieckiem wtedy nic nie było w stanie nas powstrzymać przed znalezieniem dowolnego zastosowania dla jakiejkolwiek napotkanej rzeczy. A w domu? przy pilnych naprawach w mig znajdujemy nowe zastosowanie dla tego, co akurat mamy pod ręką. Przypomnij sobie te wszystkie nieśmiertelne prowizorki. To do dzieła. Do czego można by tego użyć takim, jakie jest? A do czego po pewnych modyfikacjach? Do czego użyłoby tego dziecko? A do czego MacGyver? A jak używaliby tego niepełnosprawni, ludzie w podróży, osoby będące w pośpiechu albo wypoczywające? Pomyśl o mocnych stronach gdzie jeszcze można by je wykorzystać? A słabe? W jakich okolicznościach stałyby się użyteczne? Najsłynniejszym przykładem jest chyba historia karteczek Post‑it. Porażka twórcy kiepskiego kleju stała się hitem, który podbił rynek w wielu dziedzinach. Powstał nawet portal poświęcony wynajdywaniu dalszych zastosowań dla tego cudeńka. Bądź niestrudzonym poszukiwaczem. Każdy pomysł może przynieść przełom przy odpowiednim zastosowaniu. Znajdź go. Znajdź ich wiele.

Mam nadzieję, że dotychczasowe działania wykonałeś na tyle pracowicie, że nie jesteś już w stanie nic dodać. Żaden problem teraz będziesz odejmował. Co możesz pominąć? Z czego można zrezygnować? Co wyeliminować? Uprość, co tylko się da (jak system sprzedaży internetowej). Dojdź do najważniejszej funkcji lub cechy swojego produktu, oferty lub problemu. Czy cały element daje pożądaną funkcjonalność, czy wystarczy jego część (np. same ostrza w maszynkach do golenia zamiast całych żyletek)? Może pozbycie się czegoś zwiększy funkcjonalność (jak właściwości izolacyjne pustaków)? Pójdź dalej co by było, gdybyś wyeliminował podstawową cechę? Kolorowa książeczka dla dzieci pozbawiona kolorów dała nowy, równie popularny produkt. Coraz popularniejsze audiobooki to przecież książki bez druku. W odejmowaniu tkwi prawdziwa potęga.

Czas na małe zamieszanie

Poprzestawiaj, odwróć, przetasuj. Zmień kolejność, postaw na głowie, przenicuj lub zacznij od końca. Wszystkie chwyty są dobre, by zobaczyć coś z innej perspektywy, podważyć status quo, podkopać pewniki, zmienić utarte reguły. Zamiast przedpłat, można pozwolić na płatność po przetestowaniu. A gdyby tak klient sam mógł decydować o kolejności elementów (moduły meblowe)? A gdyby zamiast ciągnąć, pchać i odwrotnie (marketingowa strategia pull zamiast push)? A gdyby samo przestawianie zaoferować jako funkcjonalność (funkcja shuffle w odtwarzaczach muzycznych)?

Czasem tam, gdzie szukamy skomplikowanych rozwiązań technologicznych, wystarczą drobne zmiany aranżacyjne. Wiesz, skąd wziął się układ klawiszy na klawiaturze twojego komputera? No tak, został odziedziczony po maszynach do pisania. Ale skąd tam się wziął? Pierwsze maszyny do pisania miały alfabetyczny układ klawiszy i tę wadę, że przy szybkim pisaniu dźwignie z czcionkami zderzały się i zakleszczały, gdyż często uderzane były sąsiednie litery. Idealnym rozwiązaniem okazało się przestawienie kolejności liter tak, by te najczęściej występujące koło siebie w wyrazach, nie sąsiadowały ze sobą na klawiaturze. Świetnie się to przyjęło, skoro funkcjonuje do dziś w komputerach, których pierwotny problem w ogóle nie dotyczy.

Jak sam widzisz można wymyślić wszystko, bez ograniczeń lekko, łatwo i przyjemnie. Zapraszam więc do dalszej, samodzielnej zabawy. Hopaj siup!

Dariusz Olak

Doświadczony dyrektor finansowy, lider procesu Creative Problem Solving autor bloga Wyobraźnia stosowana.

Polecane artykuły