Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Jak nie myśleć o niebieskim słoniu, czyli ani słowa o pudełku?

· · 5 min
Jak nie myśleć o niebieskim słoniu, czyli ani słowa o pudełku?

Myślenie out‑of‑the‑box – określenie to od czterech dekad króluje w świecie biznesu (i nie tylko), stając się mantrą konsultantów i osławioną receptą na wszystko. Czy oznacza to, że nie wystarczy już zwykłe myślenie? Czy z naszym jest coś nie tak? Czy może padliśmy ofiarą jakiejś zbiorowej manipulacji?

Sprawdźmy. Podaj połowę z trzynastu? Oczywiście bez problemu znajdujesz odpowiedź, więc z myśleniem nie jest źle. A teraz krótka ankieta: ilu odpowiedzi udzieliłeś?

  • jednej,

  • dwóch,

  • więcej niż dwóch,

  • miałem więcej pytań niż odpowiedzi.

Zaraz, to może być więcej różnych połów z trzynastu? Gdy się dobrze nad tym zastanowić, to tak. Ale mało kto przy tak prostym zadaniu to robi. Przyzwyczajeni jesteśmy do szybkich, gotowych i wyuczonych odpowiedzi.

Problem w szufladzie

Spytani (lub w zetknięciu z problemem) sięgamy do odpowiedniej szufladki w pamięci, w której mamy gotową odpowiedź albo przynajmniej instrukcję, jak ją znaleźć. Tak jak powyżej: podziel 13 przez 2. Natychmiast sięgamy do kolejnej szufladki i mamy rozwiązanie. Problem w tym, że szukamy jednej, jedynej, słusznej odpowiedzi i zadowalamy się momentalnie, gdy ją znajdziemy. Choć z tą słusznością to, prawdę mówiąc, może być różnie. Daniel Kahneman w swojej książce „Pułapki myślenia” przytacza prostą zagadkę: kij bejsbolowy i piłka kosztują razem $1,10; kij jest o dolara droższy od piłki; ile kosztuje piłka? Jeśli pomyślałeś o 10 centach, to jesteś w dobrym towarzystwie – tak odpowiedziało 80% z wielu tysięcy testowanych studentów różnych uniwersytetów – ponad 50% w tak renomowanych uczelniach jak Harvard, Princeton czy Massachusetts Institute of Technology – ale niestety ze złą odpowiedzią („bardzo dobrze... pała”, powtarzając za znaną audycją satyryczną). Wystarczy proste zsumowanie obu cen, by się o tym przekonać.

Zadowalamy się pierwszą odpowiedzią i jesteśmy gotowi jej bronić do końca. Na tym właśnie polega problem z rozwiązywaniem problemów – zwłaszcza tych złożonych i dotyczących wielu osób. Wówczas każdy walczy o swoje własne, jedyne i subiektywnie słuszne rozwiązanie. Gdy zaś jesteśmy sami, zadowalamy się czymś, co nie dość, że może być fałszywe, to jeszcze zamyka nam drogę do szukania innych rozwiązań. Nie, spokojnie, 6,5 to prawidłowy wynik dzielenia, ale o tym później.

Zostań mistrzem zarządzania sobą »

A jeśli bym Cię poprosił, byś w 3 sekundy podał połowę z 957389? Szybko do szufladki, a tam odpowiedź: nie da się. To też odpowiedź i też nas zadowala, bo też uznajemy ją za prawdziwą (stanowczo nazbyt często).

Choć w większości sytuacji możemy faktycznie obyć się z tą jedną odpowiedzią – nawet z tą, że się nie da – to gdy stajemy przed wyzwaniem i szukamy odpowiedzi, której jeszcze nie było albo po prostu jej jeszcze nie znamy, potrzeba wówczas czegoś więcej niż sięganie po wyuczone i pewne rozwiązania. Zamiast reaktywnego grzebania w pamięci potrzebujemy kreatywnego użycia wyobraźni.

Określenie out‑of‑the‑box zostało spopularyzowane w latach 70. przez konsultantów biznesowych. By pokazać potrzebę wychodzenia poza pewne schematy myślenia i konieczność zmiany paradygmatu przy rozwiązywaniu problemów związanych z rozwojem biznesu, posługiwali się oni słynną zagadką z dziewięcioma kropkami, która stała się potem symbolem myślenia poza pudełkiem. Stworzył ją na początku ubiegłego wieku brytyjski matematyk Henry Ernest Dudeney, a polega na połączeniu owych kropek, ułożonych w kwadrat 3x3, czterema prostymi liniami, narysowanymi bez odrywania ołówka. Jeśli nie znasz rozwiązania, to przerwij na moment czytanie i wróć z odpowiedzią (oby nie z gatunku „to się nie da”).

Każdy, kto zna rozwiązanie, wie, że bez wyjścia poza schematy myślowe i ramy własnych założeń faktycznie „to się nie da”. Ale jak już opuścimy domniemane granice zasugerowane przez kształt rzędów kropek, to możemy nagle odkryć więcej rozwiązań. Możemy nawet dojść do wniosku, że cztery linie to za wiele. Nasza kreatywność zacznie nam podsuwać nowe perspektywy, a za nimi nowe rozwiązania.

Po drugiej stronie lustra

Skąd się to bierze? Dlaczego wpadamy w pudełko? Opisywany wyżej sposób myślenia to jedno. Bardziej istotne, moim zdaniem, jest to, jak reagujemy na pytania. Mamy niestety tendencję do skrupulatnego trzymania się tego, co naszym zdaniem jasno wynika z postawionej kwestii. I właśnie tutaj wpadamy w pułapkę. Potrzebujemy jasnej sytuacji, więc tę jednoznaczność sami sobie wymyślamy. Skoro mamy połączyć kropki, to musimy się poruszać między kropkami. Na dodatek łączenie oznacza, że trzeba zacząć na kropce i na kropce skończyć. Niby oczywiste. Z tym że tego w ogóle nie było w zadaniu. Sami to założyliśmy.

Dlatego zamiast słuchać pytań, nauczmy się je zadawać. Jak Alicja, która stojąc przed lustrem zastanawiała się, co może być po jego drugiej stronie. Czy jest odwrotnie niż w świecie, w którym była? Okazało się, że jest tam bogactwo zaskakujących i logicznych, choć zdawałoby się niemożliwych – przynajmniej po tej stronie – rzeczy. Po drugiej stają się one oczywiste.

A gdybyśmy podeszli do problemu z kropkami... po prostu odwrotnie? Na przykład zamiast próbując odpowiadać, zadali pytanie? Najlepiej odwrotne – jak umieścić te dziewięć kropek na narysowanych liniach? Odpowiedź znaleźlibyśmy zapewne bez większego trudu. Wystarczy tylko przeformułować problem, by uwolnić kreatywność, unikając pułapki zaszufladkowania.

Wróćmy do naszej połowy z trzynastu. A co może być kreatywnego w prostym dzieleniu – możesz zapytać? W samym dzieleniu faktycznie nic. Chodzi właśnie o to, że jeśli skupimy się na dzieleniu jako działaniu arytmetycznym, to pozostaniemy tylko z jedną odpowiedzią. A jest ich bardzo wiele. Tak, połów z trzynastu może być bardzo, bardzo dużo. No to podejdźmy w analogiczny sposób i zacznijmy zadawać pytania (wariant d w ankiecie na początku nie był żartem). Co oznacza podzielić? Przeciąć, rozgraniczyć, rozdzielić, rozwarstwić, przepołowić – no proszę, już masz nowe rozwiązania, prawda? Idźmy dalej: co może oznaczać trzynaście? Słowo lub liczbę. No i mamy kolejne warianty połówek. Pójdźmy za ciosem − jak można je zapisać? Po arabsku, po rzymsku, w układzie dwójkowym itd. Można teraz bawić się w różne sposoby dzielenia różnie zapisanych słów i liczb. Fantazja podpowie nam całą masę pomysłów. Wystarczyło, przez zadawanie pytań, kolejno weryfikować założenia. Wyobraźnia, zamiast stawiać domyślne ściany pudełka, zaczyna wędrować w poszukiwaniu wszystkiego, co może być rozwiązaniem.

Nie myśleć o niebieskim słoniu

A jak to wygląda w praktyce biznesowej? Skoro idea myślenia out‑of‑the‑box stamtąd się wywodzi, to powinno być wspaniale. Niestety zbyt często odbiera się to w kategoriach wzorca do równania, warunku do spełnienia czy celu do osiągnięcia. Mottem większości zebrań i narad stał się nakaz: myślcie out‑of‑the‑box! Wówczas w oczywisty sposób dzieje się coś przeciwnego, jak w paradoksie psychologicznym o niemyśleniu o niebieskim słoniu. Mózg po prostu nie jest w stanie wykonać polecenia, by nie myśleć o niebieskim słoniu. Momentalnie i nieuchronnie robi coś wręcz odwrotnego. Żeby nie myśleć o niebieskim słoniu, musi najpierw przywołać na myśl właśnie to, o czym ma nie myśleć.

Czy inaczej będzie, gdy kategorycznie każemy naszemu mózgowi zapomnieć o ograniczeniach? Na takie dictum reakcją jest natychmiastowe stworzenie sobie ograniczających ram i kurczowe trzymanie się strefy komfortu, czyli powielanie bezpiecznych i znanych rozwiązań (łącznie z odkryciem, że już nic innego znaleźć się nie da). A gdyby w opisywanym paradoksie polecenie brzmiało: „pomyśl o czymś niebieskim, a teraz pomyśl o słoniu”, czy komukolwiek przeszedłby przez myśl niebieski słoń? Chcesz myślenia out‑of‑the‑box? Ani słowa o pudełku.

Przytoczone zjawisko w psychologii ma nazwę ironicznych procesów kontroli – to wiele wyjaśnia. Ale pokazuje też, jak można temu przeciwdziałać – poprzez samą ironię. Przykładem może być prowokacja. David Tanner, były dyrektor Centrum Kreatywności i Innowacji w koncernie DuPont, przytacza przykład użycia takiego właśnie sposobu, gdy pracowali z działem IT nad pomysłami na znaczną redukcję kosztów. Cała praca skupiła się na szukaniu sposobów na wydawanie jak najmniejszej ilości pieniędzy. Dopiero gdy ktoś prowokacyjnie zaproponował, by zwiększyć wydatki, uświadomili sobie, że przyjęli za pewnik, iż koszty można zmniejszać, jedynie mniej wydając. Dzięki tej prowokacji znaleźli proste rozwiązanie: wydawać więcej, ale redukując liczbę dostawców; składając większe zamówienia u wybranych dostawców, mogli uzyskać znacznie lepsze ceny. Przyniosło to w efekcie milion dolarów rocznie oszczędności. A było efektem zaledwie jednogodzinnej sesji kreatywnej – dobrej sesji kreatywnej.

Nie chciałbym zamykać kwestii wychodzenia out‑of‑the‑box tylko w kilku przytoczonych radach. Byłoby to tworzenie pudełka − i to dość ciasnego. Sposobów jest naprawdę bez liku, a ja starałem się jedynie wskazać kilka kierunków. Najważniejsze chyba jest to, by odpowiednio formułować problem, a dla już określonej kwestii szukać jak najszerszego kontekstu.

Samo myślenie o problemie jako trudnej sytuacji stawia nas pod ścianą – ścianą pudełka. Dlatego przede wszystkim proponuję, by patrzeć na problem jak na sposobność – początek nowych, nieznanych możliwości, wtedy kontekst sam się poszerzy. Pamiętaj – myśl o czymkolwiek niebieskim, myśl o jakimkolwiek słoniu, a gwarantuję Ci, że niebieski słoń się nie pojawi.

Dariusz Olak

Doświadczony dyrektor finansowy, lider procesu Creative Problem Solving autor bloga Wyobraźnia stosowana.

Polecane artykuły