Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Czy sankcje nałożone na Rosję uderzą w Europę?

· · 5 min
Czy sankcje nałożone na Rosję uderzą w Europę?

W obliczu napaści Rosji na Ukrainę kraje Zachodu zachowały bezprecedensową jedność, jakiej zupełnie nie spodziewał się agresor. Sankcje uderzyły z siłą tarana w gospodarkę Rosji, ale skutki są odczuwalne również dla nas, a zwłaszcza dla naszego portfela na stacjach paliwowych. Analitycy przewidują jednak, że konsekwencje sankcji dla rynków unijnych będą miały ograniczony zasięg i horyzont czasowy.

Od rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego światowe indeksy poruszają się niczym rollercoaster. Sankcje nałożone przez szeroką koalicję proukraińską zdewastowały rosyjską gospodarkę, ale pojawiają się równocześnie obawy o kondycję europejskiej, w tym polskiej gospodarki. Na szczęście system finansowy Unii Europejskiej (UE) zamortyzował początkowy wstrząs i wygląda na to, że UE odrobiła lekcje z poprzednich kryzysów.

Sankcje Zachodu na Rosję objęły trzy główne obszary. Po pierwsze, uruchomiono sankcje wobec konkretnych oligarchów i polityków, odpowiedzialnych za decyzję o inwazji. Po drugie – wobec poszczególnych rosyjskich banków, w tym zwłaszcza poprzez ich odłączenie od systemu SWIFT (operacja ma już swoją nazwę: „de‑SWIFTing”). I po trzecie – poprzez blokadę rezerw międzynarodowych Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej.

Oprócz tych rządowych decyzji wiele firm wycofało się z rynku rosyjskiego (a część także z białoruskiego) z własnej inicjatywy, przyczyniając się do ogólnego chaosu. Swoją działalność zawiesiły m.in. tak znane marki, jak: Samsung, Apple, Yves Saint Laurent, Chanel, Toyota, BMW, Disney, Netflix, Dell i Boeing. W kraju nie można płacić kartami Mastercard, Visa i American Express, aplikacjami Apple Pay czy Samsung Pay. Nie ma też za bardzo gdzie płacić, bo swoje sklepy zamknęły m.in. Ikea, H&M, Jysk, Mango, Marks&Spencer, Zara, Berschka, LEGO, Adidas, Nike. Szczegółową, aktualizowaną listę przedsiębiorstw i organizacji włączających się w bojkot Rosji, prezentujemy w oddzielnym materiale. Za granicą też Rosjanie nie zrobią zakupów, bo linie lotnicze mogą latać jedynie na Białoruś.

Spokojne reakcje

Konsekwencją sankcji jest osłabienie rosyjskiej waluty do rekordowego poziomu – za 1 dolara płacono już nawet 140 rubli. W ciągu jednego dnia rubel stracił ponad 20% wobec dolara, a od początku roku potaniał aż o 47%, co czyni go obecnie najgorszą walutą świata. Wpływ systemowych sankcji wymierzonych w rosyjską walutę i gospodarkę jest druzgocący po części dlatego, że były tak nieoczekiwane i ich skala była dotąd niespotykana. W przeszłości Stany Zjednoczone nakładały sankcje na inne banki centralne, jednak nigdy wcześniej nie wystąpiły skoordynowane działania wszystkich krajów G7 przeciwko jednemu bankowi centralnemu, nie mówiąc już o tak dużym i aktywnym na arenie międzynarodowej banku jak bank rosyjski. W efekcie tych działań rezerwy walutowe Rosji stopniały o połowę, a rating długoterminowego zadłużenia Rosji spadł do poziomu śmieciowego – swoją ocenę obniżyły topowe agencje: S&P, Moody's i Fitch. Pojawiły się pierwsze sygnały problemów z obsługą zadłużenia zagranicznego i wielu analityków zgodnie twierdzi, że bankructwo Rosji to kwestia 1‑2 miesięcy.

Dla kontrastu – Ukraina, która jest fizycznie dewastowana przez rosyjską agresję militarną, pozostaje w dobrej kondycji finansowej. 1 marca rząd ukraiński wyemitował obligacje wojenne o wartości 270 milionów dolarów, a bank centralny kraju korzysta ze wsparcia Narodowego Banku Polskiego, dającego mu dostęp do płynności międzynarodowej. W przyszłości niewykluczona jest też pomoc z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Niestety, marna to pociecha dla Ukraińców, dla których rosyjska agresja jest przede wszystkim tragedią humanitarną.

W Unii Europejskiej początkowy szok gospodarczy został już w dużej mierze ograniczony przez finansowe poduszki bezpieczeństwa stworzone po poprzednim kryzysie finansowym. Co prawda, sankcje uderzyły w banki europejskie, takie jak Raiffeisen, Société Générale i UniCredit, które prowadzą znaczące operacje w Rosji, ale na razie nie przełożyło się to istotnie na ich wycenę na rynku kapitałowym. Sankcje uderzają też w handel, ale tu również ich wpływ nie okazuje się druzgocący. Eksport strefy euro do Rosji był przed rosyjską agresją niewielki i stanowił około 0,5% PKB, co przekładało się na jedynie około 5% całkowitej wymiany handlowej ze światem. Dlatego zachodnie indeksy nie notują dużych strat, choć wiele firm, a zwłaszcza producenci dóbr luksusowy, rzeczywiście stracą kilka procent swoich przychodów.

Na szczęście wszystko wskazuje na to, że Europejczycy liczą się z tymi kosztami i je akceptują. Należą do nich również Polacy. Z sondażu przeprowadzonego przez United Surveys dla RMF FM i „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że nawet 68% naszych rodaków popiera rezygnację z rosyjskich surowców kosztem wyższych cen. Niestety, z tego ogółu wyłamują się Węgry i Bułgaria, twierdząc, że nie poprą sankcji, jeśli odbędą się one kosztem ich obywateli.

Uderzenie w najczulszy punkt Rosji

Nie ulega jednak wątpliwości, że największe straty dla budżetu Rosji przyniosłyby sankcje związane z uderzeniem w eksport ropy i gazu. W 2021 roku zyski z eksportu ropy i gazu zapewniły 36% wpływów do rosyjskiego budżetu. I właśnie o sankcjach w tym obszarze rozmawiają dziś przywódcy Zachodu. Jeżeli nałożą embargo na rosyjskie surowce, uderzy to w firmy z sektora energetycznego, w tym polskie, które uzależnione są od cen i dostępności surowców. Dlatego UE już teraz omawia sposoby wspierania swoich firm poprzez dotacje i pożyczki. Jednak dziś trudno oszacować ten wpływ, ponieważ sytuacja rozwija się szybko i wciąż istnieje wiele niewiadomych: Czy Rosja zamknie dostawy poprzez Nord Stream 1? Czy Zachód przestanie kupować ropę od Rosji?

W krótkim okresie skutki gospodarcze z pewnością będą odczuwalne dla wszystkich poprzez wyższe ceny energii i naderwane łańcuchy dostaw, ale Komisja Europejska szacuje, że bezpośredni wpływ na unijny system finansowy będzie „ograniczony”, ponieważ ogólna bezpośrednia ekspozycja sektora finansowego UE na Rosję jest ograniczona. Na pewno ceny gazu i energii elektrycznej pozostaną wysokie w najbliższych miesiącach, co przełoży się na poziom inflacji. Unia Europejska oraz USA nastawiają się też na koszty, które poniosą ze względu na gospodarcze i materialne wsparcie dla Ukrainy oraz pomoc dla dużej liczby uchodźców. Należy się spodziewać podnoszenia stóp procentowych i zaostrzenia polityki pieniężnej w strefie euro oraz pozostałych krajach europejskich.

Według analityków UBS Deana Turnera i Matthew Gilmana krótkoterminowe skoki cen na ryku paliw energetycznych są nieuniknione, ale nie powinny one trwać długo. Dlatego założyli, że ceny ropy będą w tym roku kształtować się w przedziale 90‑100 dolarów za baryłkę. Jeżeli jednak wysokie ceny surowców energetycznych utrzymają się przez sześć miesięcy, to roczny wzrost globalnego PKB może być niższy zaledwie o około 0,1‑0,2 punktu procentowego. Ale jeśli ceny wzrosną do 125 dolarów za baryłkę i utrzymają się na tym poziomie przez pół roku, to ten spadek wyniesie już pół punktu procentowego.

Dziś cena baryłki ropy Brent wahała się w przedziale 126‑127 dolarów – po informacji, że Stany Zjednoczone mogą zakazać importu rosyjskiej ropy. Ceny windują obawy o podaż tego surowca, pojawiły się nawet głosy, że mogą wzrosnąć do ponad 300 dolarów za baryłkę, jeśli USA i Unia Europejska zabronią importu ropy z Rosji.

Nadzieja w Iranie i Wenezueli…

Co ciekawe, nadzieja na stabilizację sytuacji na rynku paliw płynie z Iranu i Wenezueli. Kraje te są bliskie osiągnięcia porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi, co może zaowocować zniesieniem sankcji nałożonych na oba te państwa i odblokowaniem sprzedaży ropy naftowej. A to znacząco ograniczyłoby lukę podażową i uspokoiło indeksy surowcowe.

Niestety, sankcje są skuteczne tylko wtedy, jeżeli stosują je wszyscy. Tymczasem okazało się, że Shell, największy petrochemiczny koncern w Europie kupił ładunek rosyjskiej ropy z rekordową przeceną – zapłacił za baryłkę ropy o 28,5 dolara poniżej ceny rynkowej. Ale ta transakcja znów pokazała europejską jedność. Konsumenci zalali koncern falą krytyki i zapowiedzi bojkotu. W efekcie Shell przeprosił i ogłosił, że zyski z tej transakcji przeznaczy na organizacje humanitarne pomagające Ukrainie. To jednak nie wystarczyło, więc firma przeprosiła raz jeszcze i wycofała się z Rosji.

We wtorek do grona firm, które wycofały się z Rosji, dołączyli kolejni światowi giganci. Starbucks zamknął swoje kawiarnie, restauracje zamknęły McDonald's, KFC i Pizza Hut, a sprzedaż napojów gazowanych zawiesiły Coca‑Cola Co i PepsiCo. Coca‑Cola poinformowała przy okazji, że jej działalność w Rosji i na Ukrainie stanowiła około 1‑2% całych przychodów operacyjnych netto firmy w 2021 roku. Jednak PepsiCo będzie nadal sprzedawać w Rosji mleko i inne produkty mleczne. Warto tu też podkreślić, że Coca Cola i McDonald's symbolizowały w Rosji odwilż po czasach zimnej wojny. Dziś ich odejście może mieć równie symboliczne znaczenie.

Z Rosji nie wycofuje się natomiast francuski Danone, który według „Financial Times” uzyskuje w Rosji około 6% swoich 24 miliardów euro rocznych przychodów.