Spytaj o najlepszą dla Ciebie ścieżkę rozwoju kariery: 22 250 11 44 | infolinia@ican.pl

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>

Józef Piłsudski: między wizją a wizerunkiem

· · 19 min
Józef Piłsudski: między wizją a wizerunkiem

Polska historia współczesna nie dostarcza zbyt wielu przykładów liderów, o których można by powiedzieć, że zawładnęli umysłami i sercami dużej liczby osób. Jeśli już gdzieś szukać wzorców, to głównie w Kościele i polityce. W tej ostatniej sferze wybija się marszałek Józef Piłsudski – niekwestionowany lider 20‑lecia międzywojennego, człowiek, który wokół śmiałej idei zbrojnej walki z zaborcą zjednoczył niemal całe społeczeństwo, a potem walnie przyczynił się do powstania niepodległego państwa.

Paradoksalnie, choć jako lider charyzmatyczny Józef Piłsudski wydaje się być poza zasięgiem zwykłych ludzi pretendujących do roli przywódcy, jego sukces daje się przypisać doskonałemu wypełnianiu podstawowych zadań każdego lidera, w tym przede wszystkim tworzeniu i wdrażaniu wizji. O tym, jak to robił, traktuje ten artykuł. Nie próbuję w nim rozstrzygać trafności wyborów politycznych Marszałka, opowiadać jego biografii w chronologicznej kolejności zdarzeń ani omawiać jego miejsca w historii Polski. Patrzę wyłącznie na to, jakim Józef Piłsudski był liderem.

Wytyczanie wspólnej wizji

Jeśliby zgodzić się z tezą, że dzieciństwo ma decydujący wpływ na charakter dorosłego człowieka, Józef Piłsudski powinien zostać szeregowym wyznawcą idei innych przywódców, stroniącym od radykalnych rozwiązań. Był bowiem synem wielkiego właściciela ziemskiego. Dzieciństwo spędził w rodowym majątku matki w Zułowie pod Wilnem. Miał tam wszystko, czego zapragnął. W majątku liczącym 8 tysięcy hektarów nie brakowało licznej służby i guwernantek uczących języka francuskiego i niemieckiego. Sielskie, anielskie dzieciństwo skończyło się wraz z fiaskiem inwestycji ojca i wielkim pożarem dworu z zabudowaniami w 1874 roku, gdy Piłsudski miał 8 lat. Dopiero od tego momentu przyszły Naczelnik Państwa cierpiał biedę, która wyostrzyła jego spojrzenie, zradykalizowała poglądy i nakierowała hierarchię wartości bardziej na przymioty ducha niż ciała.

Pomimo szczęśliwego dzieciństwa, które skłania do widzenia świata przez różowe okulary i szukania bardziej harmonii i zgody niż różnic i ryzyka, Piłsudski dał się jednak poznać jako autor własnej, śmiałej i ryzykownej wizji Polski. Takiej, w której Polacy samodzielnie, z bronią w ręku, walczą z Rosją o niepodległość, a następnie – dla obrony swego państwa – tworzą federację‑bufor z państw leżących między Polską i Rosją (Litwy, Ukrainy, Białorusi) oraz wchodzą w sojusze polityczno‑wojskowe z państwami zachodnimi. Dlaczego Polacy zdecydowali się uwierzyć w tę wizję i uznać ją za swoją, skoro była znacznie bardziej ryzykowna od innych powszechnie głoszonych (domagających się przyznania Polsce – poprzez naciski polityczne i demonstracje – co najwyżej autonomii ze swobodami obywatelskimi)? Wizja Piłsudskiego wymagała przecież od nich większego zaangażowania, a wręcz poświęcenia życia. Wydaje się, że zdecydowały o tym trzy czynniki:

  1. Wiarygodność wizji, odwołującej się do utajonych pragnień odzyskania niepodległości,

  2. Wysoka pozycja i wiarygodność autora, budowana w dłuższym odcinku czasu jako lidera z zapleczem zwolenników, zbudowana w sprzyjających warunkach,

  3. Połączenie jasności i komunikatywności wizji z praktycznością jej realizacji, co wynika z pisarskich zdolności autora w zakresie łączenia logiki z emocjami oraz tłumaczenia projektu politycznego na różnych bieżących przykładach.

Nadanie wizji wiarygodności przez osadzenie jej w osobistych doświadczeniach autora. Józef Piłsudski miał co prawda śmiałą wizję, ale brzmiała ona wiarygodnie, bo wynikała z osobistych doświadczeń autora. Znacznie lepiej od innych przywódców konspiracji potrafił zdiagnozować potencjał Polaków, sentymenty obywateli krajów bałtyckich i słabości „pękającej w szwach” carskiej Rosji, ponieważ sam bywał w tych krajach i uczył się ich charakteru. Jego zmysł poznawczy rozwijał się jednak powoli. Piłsudski zaczął wykazywać zainteresowanie sprawami niepodległości Polski jeszcze w domu rodzinnym, m.in. przepisując pismo „Gołąb Zułowski” z informacjami z historii Polski i wierszami czy też organizując w gimnazjum tajne koło samokształceniowe „Spójnia” z biblioteką polskich książek. Jego antyrosyjskie nastawienie, chęć odzyskania utraconych swobód obywatelskich (w tym mowy w języku polskim i nauki prawdziwej rodzimej historii) lub pierwsze działania konspiracyjne były jednak bardziej wyrazem młodzieńczego protestu przeciw gwałtownej rusyfikacji niż własną deklaracją życiowego celu. Działania te wpisywały się też w hasła powszechnie podzielane przez różne kręgi patriotyczne. Śmiała własna wizja Piłsudskiego, by odzyskać niepodległość przez zbrojne wystąpienie przeciwko Rosji, dopiero się rodziła. Jej pełne zdefiniowanie nastąpiło dopiero około roku 1895, w wyniku kilku przełomowych dla Marszałka wydarzeń.

Najpierw, na pierwszym roku studiów medycznych w rosyjskim Charkowie, wziął udział w dwóch demonstracjach socjalistycznej organizacji Narodnej Woli, co przepłacił dwu- i sześciodniowym aresztem z groźbą wydalenia z uczelni. Potem, w 1887 roku, przyłączył się wraz ze starszym bratem Bronisławem do spisku frakcji terrorystycznej Narodnej Woli, zmierzającego do obalenia caratu. Zrobił to, mimo że był przeciwnikiem terroru indywidualnego. Czuł się jednak zobligowany wspólnotą celów i nie wyobrażał sobie, że może odmówić sprawie, wycofać się lub zadenuncjować zamachowców. Do ataku na cara Aleksandra III ostatecznie nie doszło, ponieważ chwilę wcześniej grupa spiskowców została aresztowana. Piłsudskiego skazano na 5 lat zesłania we wschodniej Syberii. Tam, w Kireńsku, małym miasteczku położonym na wyspie, do którego można było dostać się tylko po skuciu wód lodem, znalazł m.in. skazanego na osiedlenie, starszego od siebie Stanisława Landego. To on – w nocnych rozmowach – ukształtował późniejszą wizję Piłsudskiego co do dochodzenia Polski do niepodległości.

Jako lider charyzmatyczny Józef Piłsudski wydaje się być poza zasięgiem zwykłych śmiertelników, pretendujących do roli przywódcy. Jego sukces daje się jednak przypisać doskonałemu wypełnianiu podstawowych zadań każdego lidera, w tym przede wszystkim tworzeniu i wdrażaniu wizji.

Pięcioletnie zesłanie w Kireńsku i Tunce k. Irkucka oraz półroczna kara więzienia, poprzedzone osobistym zaangażowaniem się w różne inicjatywy konspiracyjne, spowodowały, że Józef Piłsudski stał się człowiekiem wiarygodnym w środowiskach niepodległościowych. Wypowiadał się przecież o czymś, co sam widział i czego sam doświadczył, a nie tylko o tym, co przeczytał i do czego doszedł przez logiczne myślenie.

Wyszukanie sprzyjających warunków do głoszenia wizji. W momencie gdy Piłsudski wrócił z Syberii do rodzinnego Wilna w 1892 roku, był jeszcze mało znanym działaczem konspiracji. Centrum ruchu konspiracyjnego mieściło się wtedy na emigracji. Tam działało wiele wybitnych postaci. Żadna z nich nie była gotowa na stały, zagrożony aresztowaniem pobyt w Królestwie. To w Paryżu byli działacze Proletariatu, Związku Robotników Polskich i Zjednoczenia Robotniczego powołali Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, a potem partię, która kształtowała życie polityczne Polski przez wiele następnych dekad – Polską Partię Socjalistyczną. Tymczasem w dotkniętym aresztowaniami i represjami kraju brakowało rąk do pracy organizacyjnej. Otwierało to szerokie pole dla działaczy nowego pokolenia, do których zaliczał się Piłsudski. Ten nie rozwinął jednak swojej aktywności w Warszawie czy Łodzi, które stanowiły wtedy dość prężne ośrodki robotnicze w kraju, lecz w mało rozwiniętym konspiracyjnie Wilnie. Tam utworzył „sekcję litewską” PPS. Wykorzystując bezpłatną edukację pozyskaną na Syberii i osobiste przymioty, wysunął się wkrótce na czoło. Na pierwszym zjeździe PPS w 1893 roku pod Wilnem miał okazję zaprezentować swoje poglądy przed tak wybitnymi postaciami emigracji, jak Ignacy Daszyński, Stanisław Grabski, Jan Kozakiewicz i Feliks Perl, którzy reprezentowali poszczególne zabory. W tym samym roku wszedł do najwyższego krajowego organu PPS – Centralnego Komitetu Robotniczego.

Wybór Wilna jako miejsca „dziewiczego” z punktu widzenia ruchu niepodległościowego pozwolił Piłsudskiemu rozwinąć skrzydła. Nie miał tam kontrkandydatów do przewodzenia opinii publicznej. Ci zaś, którzy działali w innych miastach, nie mieli za sobą zaplecza politycznego ani społecznego. Jednym z potencjalnych kontrkandydatów Piłsudskiego był wówczas Władysław Studnicki. Ten błyskotliwy mówca – podobnie jak Piłsudski – opowiadał się za niepodległością i reprezentował orientację antyrosyjską, ale – inaczej niż Piłsudski – nie potrafił powiązać swojej atrakcyjnej wizji niepodległości z realistycznym programem dochodzenia do niej. Podobnych gwiazd samotnie świecących na firmamencie, a przy tym dość niekonkretnych w swoich wizjach, było wiele. W przeciwieństwie do nich Piłsudski budował w Wilnie zaplecze i oferował odważną, ale bardzo konkretną wizję. Podstawą dla tych działań była praca w charakterze głównego redaktora w powołanym przez PPS piśmie „Robotnik”.

Osobiste zaangażowanie w upowszechnianie wizji, dbanie o jej komunikatywność i praktyczność. Założony w 1894 roku „Robotnik” był wehikułem windującym w górę popularność PPS, ale i symbolem siły partii, która poprzez aktywność i kontakt z czytelnikiem rzucała wyzwanie omnipotencji cara. Dla Piłsudskiego pismo to było zaś nośnikiem wizji, pozwalającym stale docierać z nią do szerokich mas obywateli i kształtować ich światopogląd. Przyszły Naczelnik Państwa rozumiał, że nie wystarczy mieć wizję, trzeba ją jeszcze skutecznie upowszechnić. Dlatego aktywności medialnej – jako działalności strategicznej, budującej wizerunek i poparcie – nie powierzał innym. Brał ją na siebie. Piłsudski był więc autorem coraz większej liczby tekstów (pisanych pod konspiracyjnym pseudonimem „Wiktor”), pozyskiwał środki na finansowanie pisma, zbierał artykuły od zewnętrznych autorów i pomagał w kolportażu. Sam nauczył się sztuki zecerskiej, by móc składać kolejne numery. Sam też – z narażeniem życia – prowadził drukarnię i udzielał jej schronienia. Odwiedzając ośrodki uniwersyteckie w większych miastach Rosji, szczególne tam, gdzie skupiała się młodzież polska, budował sieć kontaktów i polityczne zaplecze dla swoich idei.

Przyszły Naczelnik Państwa rozumiał, że nie wystarczy mieć wizję, trzeba ją jeszcze skutecznie upowszechnić. Dlatego aktywności medialnej – jako działalności strategicznej, budującej wizerunek i poparcie – nie powierzał innym.

Tytaniczna praca i osobiste zaangażowanie windowały pozycję Piłsudskiego. Może jeszcze bardziej budowała ją siła pióra. Piłsudski pisał bowiem zwięzłym, komunikatywnym stylem, wzbogaconym umiejętnie dozowaną porcją emocji. Świetnie opanował zdolność argumentowania, co ważne zwłaszcza w przypadku nierzadko słabo wyrobionego odbiory. Chodziło nie o obniżanie poziomu, ale właściwą komunikację. W swoich artykułach był bardzo praktyczny. Nie bał się poruszać tematów stricte bieżących, robotniczych, zawsze jednak nawiązywał do niepodległościowego motta PPS. Pisząc ostre odezwy, zajmował stanowisko w najbardziej kontrowersyjnych sprawach: zbierania przez stronnictwa ugodowe miliona rubli w formie daru dla cara Mikołaja II czy ufundowania przez te same stronnictwa pomnika Mickiewicza w Warszawie. Na podstawie osobistych doświadczeń pisał o rusyfikacji, wspólnocie interesów różnych narodów w walce z caratem. Umiejętne przelewanie własnej wizji na papier stało się fundamentem przywództwa. Innymi słowy, pisząc Piłsudski stał się liderem. Swoją pozycję, zbudowaną na łamach „Robotnika”, ugruntowywał potem licznymi prelekcjami, wystąpieniami na zebraniach partii, wywiadami prasowymi – w kraju i za granicą.

Wizja a wartości i mity

Choć Piłsudski stworzył bardzo śmiałą wizję niepodległości, mógł liczyć na jej szerokie poparcie. Oparł ją bowiem na głęboko zakorzenionych w ludziach wartościach, emocjach i sentymentach. Aby je rozbudzić, odwoływał się do mitów z historii oraz tworzył własne.

Odwoływanie się do najwyższych wartości i mitów narodowych. Piłsudski wiedział, że aby dotrzeć ze swoim trudnym przekazem do zastraszonych rodaków i przekonać ich do swej wizji, musi prezentować ją nie tylko w kategoriach rozumowych, ale także emocjonalnych. Nawiązując do historycznych klęsk licznych, ale słabo zmotywowanych wojsk (Rosji w wojnie z Japonią w latach 1904 – 1905, Anglii w wojnie z Burami w latach 1899 – 1902 czy Bułgarii w wojnie z Serbią, Grecją i Czarnogórą na Bałkanach w latach 1912 – 1913), dowodził więc, że o sile armii w ogromnym stopniu decyduje morale, że równie ważne jak liczebność szeregów jest zaplecze frontu. Szukał szerokiego poparcia dla idei niepodległościowej wśród wielu grup społecznych. Aby je pozyskać, odwoływał się do najwyższych wartości i mitów narodowych – dawnej niepodległej Polski z Kresami, zbrojnego powstania 1863 roku, Jana II Sobieskiego i zwycięskiej odsieczy wiedeńskiej. Dzięki przywołaniu tego typu wspólnych wartości lud polski nie wystąpił przeciwko panom, na co liczyli komuniści.

Jak konkretnie udało się poprzez mity powstrzymać próby podzielenia Polaków?

Najlepiej umiejętności mitologizowania widać w kampanii propagandowej towarzyszącej wojnie z bolszewikami w 1920 roku. Na stworzonych wtedy plakatach propagandowych Piłsudski pokazał się na wzniesionym rumaku, który przesłaniał płonącą wieś i kapliczkę. Było to nawiązanie do znanego wizerunku Jana III Sobieskiego, upowszechnionego z okazji 200. rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Przekaz był jasny: tak jak w 1863 roku król Jan odrzucił niewiernych i obronił Europę przed azjatyckim barbarzyństwem, tak i teraz Piłsudski w podobny sposób ochroni ją przed bolszewizmem. Inne plakaty, przygotowane przez najlepszych artystów, odwoływały się do solidaryzmu społecznego, wspólnej obrony niepodległości przez reprezentantów wszystkich klas i grup społecznych.

Choć Piłsudski stworzył bardzo śmiałą wizję niepodległości, mógł liczyć na jej szerokie poparcie. Oparł ją bowiem na głęboko zakorzenionych w ludziach wartościach, emocjach i sentymentach.

Poza pozytywnymi odwołaniami do mitów używano też mitów negatywnych. Widać to choćby w hasłach: „Jeśli dziś nie pójdziesz z żołnierzem Twym bratem, jutro oddasz wszystko pod bolszewickim batem” lub „W Polsce chłop syty panem na zagrodzie, w Bolszewii pod batem pracuje o głodzie”.

Piłsudski rozbudzał wyobraźnię młodzieży, odwołując się też do historii polskiego oręża z czasów powstańczych. Napisał w tym celu monografię „22 stycznia 1863” w serii „Boje Polskie”. W 1912 roku wygłosił z kolei cykl wykładów w krakowskiej Szkole Nauk Politycznych pod zbiorczym tytułem „Zarys historii militarnej Powstania Styczniowego”. Swoim słuchaczom przekazał tezę, że powstanie powinno być inspiracją dla kolejnych pokoleń, że każde z nich ma obowiązek wznowienia walki o niepodległość.

W swoich wypowiedziach prasowych odwoływał się też często do dawnej historii wielkiej Rzeczypospolitej z Kresami, podkreślając osobiste związki z Wilnem i historyczną Litwą, gdzie wzrastał. Mitologizując obraz Kresów Piłsudski starał się obudzić i wznowić solidaryzm polityczny narodów, które były współtwórcami dawnej Rzeczypospolitej (Litwy, Ukrainy, Białorusi). Tym samym chciał odtworzyć wspólnotę wartości i historii – stworzyć federację krajów stanowiących wielomilionowy bufor między Polską a Rosją. Mitologizowanie historii kresowej pomogło tylko częściowo. Gdy pokojowe zabiegi o federację nie dawały skutku, wywarł siłową presję na rząd Litwy, zajmując Wilno w 1918 roku. Podobnie zrobił z Ukrainą. Ta, czując zbliżające się zagrożenie ze strony bolszewików, podpisała z Polską sojusz polityczny i wojskowy w 1920 roku. Na jego mocy polskie wojsko wkroczyło do Kijowa, odpierając bolszewików. W tym samym roku polska armia musiała się jednak wycofać z miasta pod naporem wojsk rosyjskich, kładąc tym samym kres idei federacji narodów dawnej Rzeczypospolitej.

Tworzenie własnych mitów. Józef Piłsudski nie tylko zręcznie wykorzystywał mity zakorzenione w przeszłości, ale także tworzył własne. Jednym z nich jest mit Pierwszej Kompanii Kadrowej. Ta formacja, stworzona z paramilitarnych oddziałów Strzelców i Drużyniaków, powstała, by agitować za antyrosyjskim powstaniem, oswobodzić ziemie Królestwa Polskiego z wpływów zaborcy i wprowadzić zalążki polskiej administracji. Miała być forpocztą odradzającego się Wojska Polskiego. Liczyła jednak tylko 144 żołnierzy. Do historii przeszło uroczyste zgromadzenie się oddziałów w Krakowie 2 sierpnia 1914 roku, podczas którego na znak pojednania Strzelcy i Drużyniacy wymienili się orzełkami i tzw. blachami. Do historii przeszedł też wymarsz Kompanii z Krakowa ku Kielcom i zajęcie tego ostatniego miasta po kilku dniach i kilku potyczkach. Po drodze w symbolicznym geście Kompania obaliła jeszcze w Michałowicach słupy graniczne, które rozcinały ziemie polskie na trzy części. Na tym kończyły się fakty tworzące legendę Pierwszej Kadrowej. Perspektywa działania rządu polskiego na terenach Kielecczyzny przeraziła bowiem władze wojskowe Austro‑Węgier, a także polityków polskich w Galicji na tyle, że Piłsudski został zmuszony do wstrzymania samodzielnej akcji i przystania na utworzenie Legionów Polskich, kontrolowanych przez współpracujący z Wiedniem Naczelny Komitet Narodowy.

Mimo tak raptownego zakończenia działań Pierwsza Kompania Kadrowa stała się legendą, mitem, skrupulatnie podsycanym przez samego Piłsudskiego. Niewątpliwie był to pierwszy oddział niezależnego polskiego wojska po latach niewoli. Niewątpliwie też dzielnie walczył. Jednocześnie jednak kiedy przybył do Kielc, spotkał się z raczej chłodnym przyjęciem tamtejszych mieszkańców. Piłsudski uznał ten fakt za drugorzędny. Postawił na symbolikę, na potrzebny rodakom mit. W tym kontekście należy odczytywać odezwę, którą Piłsudski jako Komendant Główny opublikował w Krakowie 10 sierpnia 1914 roku, na 2 dni przed zajęciem Kielc. Napisał w niej: „Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie. (…) Kadry armii polskiej wkroczyły na ziemie Królestwa Polskiego. (…) Zajmuję ją w imieniu Władzy Naczelnej Rządu Narodowego. Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan”.

Mit Pierwszej Kadrowej kultywował Piłsudski w wielu późniejszych działaniach. Wielki plan kontrofensywy przeciw bolszewikom w bitwie o Warszawę w 1920 roku wysunął celowo w tym samym dniu (6 sierpnia), w którym odbył się wymarsz Kompanii z Krakowa w 1914.

Stopniowo mit Pierwszej Kadrowej i Legionów Polskich ustępował mitowi samego Piłsudskiego. Za odważne decyzje przeciwstawienia się wielkiej Rosji awansowano Piłsudskiego do grona bohaterów narodowych na równi z Mickiewiczem, Słowackim i Kościuszką. Niemal nazajutrz po wybuchu I wojny światowej w czasopismach zalazły się liczne artykuły na jego cześć, pojawiły się również odznaki z podobizną Komendanta I Brygady. Oferowano „Odznakę Brygadiera Piłsudskiego” w srebrze, brązie i celuloidową, odlew gipsowy wykonany przez Kazimierza Chodzińskiego. Wkrótce nastąpił prawdziwy wysyp książeczek z opisem walk I Brygady, których był głównym bohaterem. W końcu pojawiła się też poezja na jego temat, a od 1915 roku jego imieniny stały się świętem ogólnym. Podczas jednej z takich rocznic 20 tysięcy krakowian podpisało się pod życzeniami imieninowymi, zbieranymi przez najważniejsze dzienniki Krakowa, i przekazało 1399 koron i 50 halerzy na fundusz im. Piłsudskiego na rzecz wdów i sierot po legionistach.

Józef Piłsudski nie tylko zręcznie wykorzystywał mity zakorzenione w przeszłości, ale także tworzył własne.

Piłsudski, mimo powstania jego osobistej legendy, pozostał jednak wierny mitowi Legionów i symbolizowanym przez nie wartościom. Nawet po odejściu z polityki w 1923 roku przekazywał całą swoją pensję marszałkowską (jedyne stałe źródło utrzymania) na cele społeczne – na Uniwersytet Stefana Batorego oraz sieroty po legionistach i bojownikach o niepodległość. Swoje dochody przeznaczał na cele społeczne tak hojnie, że oficerowie 7 Pułku Ułanów Lubelskich musieli dyskretnie uzupełniać jego spiżarnię, by ich wódz i jego rodzina mieli, co jeść.

Tworzenie i promowanie właściwych wartości i mitów zwiększało możliwości pomyślnej realizacji wizji. Podobną rolę spełniało uosabianie wizji i wartości przez samego Piłsudskiego. Aby je uwiarygodnić, Piłsudski żył nimi na co dzień.

Życie wizją

Józef Piłsudski uważał, że ciąży na nim jako przywódcy szczególna odpowiedzialność. Jego rola nie sprowadzała się tylko do wyznaczania kierunku zmian. Musiał jeszcze osobiście uczestniczyć we wdrażaniu strategii. Aby zwiększyć szanse na jej realizację, brał na siebie wszystkie najbardziej ryzykowne i najtrudniejsze zadania oraz ponosił pełną osobistą odpowiedzialność za ich wykonanie.

Pierwszym testem tego podejścia w praktyce był zorganizowany przez Piłsudskiego napad na rosyjski pociąg w Bezdanach, niedaleko Wilna, we wrześniu 1908 roku. Pociąg ten z wagonem pocztowym przewoził podatki zebrane na terenie Wileńszczyzny. Piłsudski chciał przeznaczyć zrabowane pieniądze na sfinansowanie sprzętu dla tworzonych oddziałów paramilitarnych. Ponieważ akcja była obarczona wysokim ryzykiem, przygotowaniem i koordynacją planów zajął się sam. Do pomocy wziął sobie 17 bojowców – pierwszoplanowych postaci konspiracji i późniejszego życia politycznego II Rzeczypospolitej, z późniejszymi premierami Walerym Sławkiem, Aleksandrem Prystorem czy premierem rządu RP w Londynie Tomaszem Arciszewskim. Piłsudski traktował tę akcję jako poligon doświadczalny w zgłębianiu tajników dowodzenia, a jednocześnie sprawdzian dla siebie i współpracowników. Zgodnie z planem bojowcy przybyli na miejsce różnymi drogami, nikt nie znał wszystkich szczegółów operacji. Po zatrzymaniu pociągu i wysadzeniu za pomocą bomby wejścia do wagonu pocztowego oraz sterroryzowaniu załogi ogołocono pociąg z sumy około 200 tysięcy rubli. Obeszło się bez strat w ludziach. Bojowcy wycofali się różnymi drogami. W ramach dowodzenia akcją Piłsudski przejął potem na siebie również odpowiednie zabezpieczenie zrabowanych pieniędzy i ich rozdysponowanie. Napad udał się, przyniósł zamierzony efekt finansowy, a także scementował grupę najbliższych współpracowników Piłsudskiego. Jednocześnie stanowił cezurę w życiu przyszłego Naczelnika Państwa. Od napadu w Bezdanach Piłsudski zrezygnował z działalności bojówkarskiej i skoncentrował się całkowicie na budowaniu karnej, zdyscyplinowanej siły zbrojnej.

Podejmowanie wyzwań, wyznaczanie sobie ryzykownych zadań i branie odpowiedzialności za ich wykonanie stało się stałą praktyką Piłsudskiego. Podejście to przetestował później m.in. w walkach o Wilno i Kijów w 1919 roku oraz w słynnej bitwie warszawskiej z 1920. W każdym z tych strategicznych, trudnych i decydujących o losie wojny momentów samodzielnie opracowywał plany i dowodził oddziałami uderzeniowymi. Nie bał się proponować nieszablonowych rozwiązań, takich jak znane z powyższych bitew związanie sił przeciwnika na froncie i późniejsze zaatakowanie go z boku.

Piłsudski podejmował ryzyko również w sprawach wewnętrznych. Nie uchylił się na przykład od poprowadzenia akcji mającej opanować ferment w PPS w 1904 roku. Na wieść o demonstracjach w Rosji partia ta znalazła się nagle o krok od rozbicia. Jedna z frakcji – „młodzi” – chciała organizować masową akcję strajkową z robotnikami rosyjskimi, licząc na to, że w ten sposób, wykorzystując presję społeczną, wywalczy dla Polski autonomię, traktowaną jako szczyt politycznych ambicji. Druga zaś frakcja – „starzy”, do których zaliczał się Piłsudski – uważała, że samymi strajkami nie sposób obalić caratu, że potrzebna jest zorganizowana siła zbrojna występująca pod polskim sztandarem i walcząca o nieodległość. Mimo wielokrotnych prób przekonania „młodych” do wierności pierwotnej idei PPS dotyczącej niepodległości – Piłsudski przegrał. Samo podjęcie wysiłku świadczy o tym, że był pewien siły swoich argumentów i nie bał się postawić na szalę swojej reputacji.

Marszałek musiał osobiście uczestniczyć we wdrażaniu strategii. Aby zwiększyć szanse na jej realizację, brał na siebie wszystkie najbardziej ryzykowne i najtrudniejsze zadania oraz ponosił pełną osobistą odpowiedzialność za ich wykonanie.

Rzucanie wyzwań nie zawsze kończy się powodzeniem. Gorycz porażki z nieudanej misji też odczuł Piłsudski. Jak na wielkiego wodza przystało, podszedł jednak do niej w sposób wysoce wyważony. Chodzi tu o sytuację z 1914 roku, kiedy samodzielna akcja bojowa stworzonej przez Piłsudskiego Pierwszej Kompanii Kadrowej spotkała się z silnym sprzeciwem władz wojskowych Austro‑Węgier i polskich polityków w Galicji. Domagali się oni zaprzestania zarówno akcji zbrojnej, jak i wprowadzania własnej administracji. Piłsudski został postawiony przed alternatywą: albo akcja strzelecka zostanie zlikwidowana, a strzelcy podejmą się prac o charakterze specjalnym w pełnym uzgodnieniu z władzami Austro‑Węgier, albo też nastąpi rozwiązanie formacji i wcielenie do armii austriackiej. W obu przypadkach Piłsudski musiałby złożyć dowodzenie. Lata ciężkiej pracy i przygotowań mogły ulec zaprzepaszczeniu, a przecież przyjęcie którejkolwiek z propozycji równało się likwidacji ruchu i nadziei na samodzielny występ polskich jednostek w tej wojnie. Na szczęście przyszłego Naczelnika Państwa częściowo wybawili z opresji polscy politycy z Galicji. Powołali bowiem Legiony Polskie i Naczelny Komitet Narodowy, który miał współpracować z władzami Austro‑Węgier i roztaczać parasol nad nowymi siłami zbrojnymi. Legioniści mieli przysięgać na wzór austriackiego pospolitego ruszenia. Zachowano dotychczasowy ich mundur strzelecki (szare kurtki i maciejówki), ale zobowiązano do noszenia czarno- -żółtej opaski. Wewnętrzna organizacja i wyposażenie były zbliżone do austro‑węgierskich regulaminów.

Zamiast hamletyzować lub unosić się honorem, Piłsudski zdecydował się na przyjęcie kompromisu wypracowanego przez liderów Naczelnego Komitetu Narodowego. Żołnierze Legionów złożyli przysięgę cesarzowi, pocieszając się, że przyszłość sprawy polskiej wykuwać będą na polach bitew, a monarchia mogła tej wojny nie przetrwać. Sam Piłsudski z narodowego bohatera i naczelnego wodza polskiego wojska stał się prostym pułkownikiem, który pod obcym generałem przewodził jednemu z pułków legionowych – późniejszej I Brygadzie. Pomimo degradacji i lekkiego uszczerbku na honorze Piłsudski zdecydował się nie kierować emocjami, lecz ratować niepodległościową ideę i zapał żołnierzy. Chciał dokończyć swoje dzieło, zrealizować bliski już cel. Jak się potem okazało, zewnętrzne oznaki podległości zaborcom i tak nie były przestrzegane. Nie było mowy o założeniu w Brygadzie czarno‑żółtych opasek ani przestrzeganiu awansów, którymi szafowała cesarsko‑królewska komenda. Żołnierze nadal cenili swojego wodza, czując się związani wspólnotą przykrych doświadczeń: tak jak on byli wstrząśnięci chłodnym przyjęciem przez ludność Kielecczyzny i z lekceważeniem odnosili się do władz monarchii, która nie doceniła ochotniczego czynu Strzelców. Piłsudski podjął więc ryzyko i przegrał, ale dzięki oddzieleniu osobistych emocji od zbiorowych celów i wyższych wartości potrafił obrócić początkową porażkę w zwycięstwo.

Odpowiedzialność za wizję a delegowanie władzy

Aby z powodzeniem wdrożyć wizję, lider musi też tak rozdzielić kompetencje między siebie i innych, aby właściwie i na czas wykonać wszystkie potrzebne działania. Wymaga to m.in. delegowania odpowiedzialności i decyzyjności na współpracowników. Piłsudski miał w tym zakresie jasną zasadę. Nie delegował spraw o strategicznym znaczeniu z punktu widzenia wdrożenia wizji, a więc tych, na których się znał i które były jego mocną stroną. Dotyczyło to spraw zagranicznych, wojska i łączności. Gdy dwukrotnie pełnił obowiązki premiera rządu, na tych właśnie resortach skupiał swój czas. A w swojej karierze obejmował tylko te urzędy, które dawały realny wpływ na powyższe strategiczne obszary. Był więc Naczelnikiem Państwa, Wodzem Naczelnym Wojska Polskiego, Premierem Polski, Marszałkiem Polski i Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych. Wcześniej prowadził samodzielną politykę zagraniczną, której przykładem była wizyta w Japonii w 1904 roku i ówczesna próba wciągnięcia skonfliktowanej z Rosją Japonii w sojusz polityczno‑wojskowy.

Kiedy jeszcze nie miał formalnego tytułu do przewodzenia, Piłsudski obejmował go nieformalnie, zapisując swoją wizję w tym obszarze i ją upowszechniając. Tak było z ideą wybicia się na niepodległość państw bałtyckich i zawiązaną (niestety bezskutecznie) federację przeciwko Rosji. Piłsudski po raz pierwszy wyraził ten pomysł w „Jednodniówce”, dodatku do Robotnika z 1895 roku, gdy pisał: „W skład państwa rosyjskiego oprócz Rosji właściwej wchodzą i inne, przemocą ujarzmione i łańcuchem przykute do caratu kraje. (…) To stąd właśnie wyjdzie ta siła, która w proch zetrze potęgę caratu”. Potem pomysł federacji rozbudował i przekazał w formie memoriału władzom w Tokio w 1904 roku.

Bywały oczywiście sytuacje, kiedy Piłsudski nie mógł osobiście dopilnować spraw strategicznych. Zdarzyło się tak na przykład, kiedy wyjechał z Warszawy w trakcie kampanii antybolszewickiej w roku 1920. Ponieważ nikogo ze znanych mu dowódców nie darzył całkowitym zaufaniem, na czas swojej nieobecności ustanowił triumwirat. Każda poważniejsza decyzja wojskowa musiała być podejmowana wspólnie przez generałów Rozwadowskiego, Weyganda i Sosnkowskiego – była więc wypadkową opinii grupy. Takie rozwiązanie zmniejszało ryzyko popełnienia błędu, a przy okazji eliminowało ryzyko wyjęcia strategicznego obszaru spod wpływów przywódcy narodu.

Piłsudski nie delegował spraw o strategicznym znaczeniu z punktu widzenia wdrożenia wizji, a więc takich, na których się znał i które były jego mocną stroną. Dotyczyło to spraw zagranicznych, wojska i łączności.

Nieufność wobec współpracowników w sprawach strategicznych widać też po kręgu doradców. Krąg ten był bardzo wąski. Należeli do niego tylko najbardziej zaufani ludzie, tacy jak późniejszy minister spraw zagranicznych Józef Beck. Piłsudski pytał ich o zdanie, ale nie wdawał się z nimi w dyskusje ani nie powierzał doradcom żadnych ważnych misji. Nie prowadził też szerokich konsultacji społecznych z przedstawicielami różnych instytucji czy partii.

W sprawach niestrategicznych, które nie miały bezpośredniego wpływu na sukces wdrożenia wizji, Piłsudski pozwalał działać innym. Będąc premierem, nie wtrącał się do polityki prowadzonej przez ministerstwa niesiłowe. Z daleka trzymał się też od obszarów, których wpływ na bezpieczeństwo państwa był tylko pozorny. Stąd Piłsudski – pomimo usilnych nalegań ze strony kilku ugrupowań (PPS, PSL‑Piast, PSL‑Wyzwolenie, Narodowa Partia Robotnicza) – odmówił kandydowania na urząd pierwszego prezydenta Polski w 1922 roku. Zdawał sobie bowiem sprawę z niedostatków konstytucji, małych uprawnień prezydenta, z jego spętania przez władzę ustawodawczą. Nie podobało mu się również to, że naczelnego wodza mianuje prezydent na wniosek Rady Ministrów. To oznaczało, że w praktyce decydujący wpływ na obsadę najważniejszego dla obronności stanowiska ma Sejm z jego kruchą większością. Urzędu prezydenta nie przyjął także później. W 1926 roku – po przewrocie majowym – Zgromadzenie Narodowe przeprowadziło wybory na urząd po dymisji prezydenta Wojciechowskiego. Kontrkandydat Piłsudskiego zdobył wtedy 193 głosy, a Piłsudski 292 głosy. W liście do marszałka Sejmu Rataja Naczelnik Państwa wyjaśnił jednak, że chodziło mu jedynie o legalizację swoich posunięć. Ta decyzja dowodzi, że Piłsudskiemu nie zależało na sprawowaniu władzy totalitarnej i wpływaniu na wszystkie obszary życia, lecz tylko na te, które wiązały się z realizacją jego nadrzędnego celu, czyli z wdrożeniem wizji.

Pozyskiwanie innych i budowanie ich zaangażowania

Kiedy wszystkie główne zadania wdrożeniowe zostaną już przydzielone najbardziej kompetentnym osobom i znajdują się w fazie wykonania, lider musi zadbać o to, by bezpośrednio dotrzeć ze swoim przekazem do odbiorców i postarać się zbudować ich zaangażowanie. Pod tym względem Piłsudski znowu wyrastał ponad przeciętność. Znakomicie radził sobie nie tylko z doborem porywających słów i obrazów oraz przekonujących argumentów, o czym już wspomnieliśmy, mówiąc o wizji przyszłości przedstawianej w piśmie „Robotnik”. Doskonale dostrajał się też do słuchaczy w sferze symbolicznej. Mówił ich językiem – inaczej do studentów, inaczej do robotników. Jak wynika ze wspomnień znajomych Piłsudskiego (spisanych przez Adama Pragiera w 1968 roku): „Dla proletariuszy miał na głowie robotniczą siwą maciejówkę i nie nosił żadnych oznak swej godności. Dla szlachty zgolił brodę, zostawiając sumiasty kresowy wąs szlagoński, dla hrabiów nosił sygnet z odmianą herbu Kościeszy i mówił o swym kniaziowskim pochodzeniu, z żołnierzami zaś gadał żołnierską gwarą, szafując często soczystym wyrazami. Potrafił być czarującym causeurem wśród dam, a gdy zachodziła potrzeba, stawał się ciekawym gawędziarzem wśród starszych panów, innym razem ponurym, milczącym sfinksem lub brutalem”.

Dobre wyczucie społecznych preferencji, nastrojów i oczekiwań pozwalało Piłsudskiemu budować zaangażowanie wtedy i tam, gdzie było najbardziej potrzebne. Gdy w 1920 roku istniała duża niepewność co do możliwości odparcia rosyjskiej ofensywy, w przeddzień bitwy warszawskiej Piłsudski odwiedził oddziały skoncentrowane koło Puław. Jego wizyta – jak podkreślano – wręcz zelektryzowała żołnierzy.

Publicznych wystąpień nie ograniczał jednak tylko do wizytowania żołnierzy. Zależało mu na morale całego społeczeństwa. Gdy występował publicznie, to zwykle dbał o to, by skracać dystans z ludźmi i umożliwiać im bezpośredni do siebie dostęp. Stwarzał wręcz ku temu specjalne okazje. Dobrym przykładem jest tu sytuacja, gdy w maju 1921 roku po przyjęciu defilady na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie zaplanował, że zje obiad w publicznym miejscu – w Ogrodzie Saskim. Kiedy pojawiał się zaś w odwiedzanej miejscowości, dbał o to, by w planach wizyt uwzględniać każdą dzielnicę, wszystkie środowiska i nierzadko oficerów niechętnie ustosunkowanych o naczelnego wodza.

Piłsudski budował zaangażowanie ludzi również pośrednio. Aby wykorzystać zapał Polaków do obrony z trudem wywalczonej niepodległości, gdy w 1920 roku Armia Czerwona parła w kierunku Warszawy, jako Naczelnik Państwa i szef Rady Obrony Państwa użył swojego autorytetu i utworzył Armię Ochotniczą. Ku zaskoczeniu jego twórcy, rozrosła się ona w krótkim czasie do 200 tysięcy ludzi. Ponieważ władze centralne nie były w stanie szybko zorganizować wyposażenia dla tak licznych oddziałów, Piłsudski wpadł na pomysł powołania powiatowych Komitetów Obrony Państwa. Zbierały one dary rzeczowe, pieniądze, nieodpłatnie produkowały materiały o znaczeniu wojskowym. Co ważne, niektóre z nich wyposażały jednostki lokalne, co wiązało żołnierza z jego małą ojczyzną.

Naczelnik Państwa nie mógłby dotrzeć do tych wszystkich ludzi i uwolnić drzemiącej w nich energii, gdyby nie pomoc innych liderów opinii. W sukurs przyszli mu znani artyści: Stanisław Witkiewicz, Jacek Malczewski, Leon Wyczółkowski, Władysław Skoczylas, którzy zarówno poprzez twórczość, jak i wypowiedzi publiczne wyrażali swoje pozytywne opinie o Piłsudskim i jego ideach oraz projektowali wspierające go dzieła (malarstwo batalistyczne, karty pocztowe, plakaty propagandowe).

***

Józef Piłsudski nie jest postacią jednoznaczną. Jako przywódca charyzmatyczny i z czasem coraz bardziej autokratyczny podejmował wiele kontrowersyjnych decyzji. Często kładł na szalę swój ciężko wypracowany autorytet – tak jak wtedy, gdy współpracował z władzą Austro‑Węgier, a potem pod jej rządami przewodził Legionom Polskim. Pomimo kontrowersji, jakie wzbudzał, potrafił scementować społeczeństwo wokół siebie i idei niepodległości Polski. Osiągnął swój cel życia – doprowadził do wprowadzenia niepodległej Polski na mapę Europy. Potem zaś – nawet gdy pełnił jedynie urząd ministra spraw wojskowych – był postrzegany jako społeczny gwarant praworządności i trybun ludu. Jego pozycja pozostała niezachwiana nawet wtedy, gdy na pewien czas zniknął z życia publicznego – najpierw przebywając w niemieckim więzieniu w Magdeburgu w latach 1917 – 1918, a potem rezygnując z funkcji publicznych i poświęcając się wyłącznie życiu prywatnemu w Sulejówku w latach 1923 – 1925.

Osiągnięcie tak ambitnych celów i zdobycie tak wysokiej pozycji społecznej nie przyszło Piłsudskiemu łatwo. Błędem byłoby jednak sądzić, że osiągnięcia te zawdzięcza nadprzyrodzonym zdolnościom. Mimo niewątpliwej charyzmy był po prostu przywódcą, który doskonale wypełniał wszystkie bez wyjątku zadania lidera. Potrafił trafnie zdiagnozować rozwój wypadków, ale też sam brał w nich udział. Lubił ryzyko i ponosił je w najtrudniejszych sytuacjach, przyjmując odpowiedzialność w razie fiaska. Wytyczał wizję i docierał z nią do ludzi różnymi kanałami – przez gazety, plakaty, wykłady. Mimo popularności i uwielbienia, jakim go darzono, był blisko ludzi, dawał im do siebie bezpośredni dostęp. Znakomicie opanował sztukę mitologizowania i symbolizmu. Krótko rzecz ujmując, działał zarówno na poziomie rozumu, jak i uczuć. Jego wielkości nie można wytłumaczyć tylko charyzmą. Był wielki w oczach tak wielu, bo był przywódcą w pełnym tego słowa znaczeniu.

OD REDAKCJI

Józef Piłsudski jest jedną z najbardziej znanych postaci w historii Polski. W powszechnej świadomości kojarzy się z kilkoma przełomowymi wydarzeniami: utworzeniem Legionów Polskich, odzyskaniem niepodległości w roku 1918, wygraniem wojny bolszewickiej w 1920 i przewrotem majowym w 1925 roku. O ile jednak te wydarzenia są znane i znany jest wizerunek marszałka jako człowieka z charyzmą, to niewiele można powiedzieć o tym, jakim de facto był liderem. Jeszcze mniej wiadomo o tym, jak tworzył wizję i jak ją komunikował, a przecież te właśnie zadania stanowią o sukcesie charyzmatycznego przywódcy. Nie chcemy sugerować, że każdy menedżer powinien mieć charyzmę i naśladować Piłsudskiego. Marszałek był bowiem człowiekiem z krwi i kości i także popełniał błędy. Uważamy jednak, że znajomość metod, które doprowadziły Piłsudskiego na szczyt, może być przydatna każdemu aspirującemu do coraz ambitniejszych zadań liderowi. O przybliżenie postaci Marszałka w wymiarze kreowania wizji i zarządzania nią poprosiliśmy historyka Janusza Ciska, który postaci tej poświęcił wiele książek i dużą część swojego zawodowego życia.

Powszechnie uważa się, że przywódca charyzmatyczny to postać niedościgła, znajdująca się poza zasięgiem zwykłych śmiertelników, a jej zachowania są niemożliwe do skopiowania. Tymczasem Józef Piłsudski osiągnął sukces jako lider dlatego, że znakomicie wypełniał podstawowe zadania każdego przywódcy, w tym przede wszystkim kreowanie i komunikowanie wizji.

Janusz Cisek

Doktor habilitowany historii, wieloletnim dyrektor Instytutu Piłsudskiego w Nowym Jorku (1992 – 2000), autor książek i opracowań historycznych poświęconych Józefowi Piłsudskiemu. W 2007 roku wydał obszerną biografię Józef Piłsudski, której fragmenty zostały wykorzystane w artykule. Od roku 2004 jest profesorem w Katedrze Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Polecane artykuły